Reżyser "Syna Szawła": "Europa nigdy naprawdę nie rozliczyła się z Holocaustem"

Reżyser "Syna Szawła": "Europa nigdy naprawdę nie rozliczyła się z Holocaustem"

Dodano:   /  Zmieniono: 
(fot. sxc.hu) Źródło:FreeImages.com
Europa nigdy naprawdę nie rozliczyła się z Holocaustem, nie dostrzegła jego skali. W komorach Birkenau zginęli nie tylko ludzie, ale też część naszej kultury – mówi László Nemes, reżyser „Syna Szawła”.

Krzysztof Kwiatkowski, "Wprost": Ma pan w rodzinie ludzi, którzy przeżyli Auschwitz?

László Nemes: Jedna ciotka wróciła z obozu. Babka go uniknęła, bo uciekła z getta. Ale reszta mojej rodziny w Auschwitz zginęła. Moje drzewo genealogiczne to historia cieni i luk. Holocaust stał się otwartą raną, która nie może się zabliźnić w kolejnych pokoleniach. Zmieniła też moje dzieciństwo. Matka opowiadała o traumie Shoah, przekazała mi ten ból. I wielkie pytanie, jak do tego wszystkiego mogło dojść.

Myśli pan, że trzecia generacja może powiedzieć o Zagładzie coś nowego?

Inaczej nie sięgałbym po kamerę. Kolejne pokolenia mają własne strategie radzenia sobie z przeszłością. Lata powojenne były czasem powrotu do życia, prób odbudowania względnej normalności, dylematu, jak funkcjonować z bagażem doświadczenia masowej Zagłady. Oswajano zraniony świat i nadawano mu na nowo sensy. Może dlatego artyści starali się pokazywać przemoc za pomocą metafor, portretować ludzi, którzy uratowali się z piekła lub przynajmniej zginęli w imię wyższych wartości. Dzisiaj jesteśmy gotowi, aby wrócić do korzeni. Dać świadectwo zbrodni bez niepotrzebnych filtrów.

Dlaczego właściwie w 2016 r. trzeba wracać do Holocaustu?

Właśnie dlatego, że ludzie zadają takie pytanie. Zagłada była zbyt ekstremalnym doświadczeniem, aby mówić o niej wyłącznie jak o temacie z podręcznika historii. Mamy wiedzę i intelektualne narzędzia do opowiadania o drugiej wojnie. Ale zaciera się świadomość, co się naprawdę stało i jaki to do dzisiaj ma na nas wpływ. Gubimy emocjonalny związek ze wstrząsającymi zdarzeniami, które na nowo napisały naszą historię. Czułem się zobowiązany, by zrobić film, który wedrze się pod skórę. Nie opowieść o Holocauście, ale o jednym człowieku, z którym można się utożsamić.

Sportretował pan członka Sonderkommando.

Kogoś, kto nie może mieć żadnej nadziei. Co się dzieje w człowieku, który traci wiarę, że cokolwiek go jeszcze czeka? Kogoś żyjącego w obozie, w którym to śmierć jest normą, a nie przetrwanie? W „Synu Szawła” pokazałem różne formy oporu: zbrojny bunt, próbę ukrycia dowodów zbrodni dla potomnych. Szaweł wybiera inną drogę. Chce uratować swoje człowieczeństwo. Odwołuje się do świętego w jego kulturze sakramentu: pochówku. Postanawia pogrzebać chłopca, którego bierze za syna.

Cały wywiad przeczytać można w najnowszym wydaniu tygodnika "Wprost”, który trafił do kiosków w poniedziałek, 25 stycznia 2016 r. "Wprost" można zakupić także  w wersji do słuchaniaoraz na  AppleStore GooglePlay.