Koniec inwazji uchodźców na Europę? Cisza przed burzą na Lesbos

Koniec inwazji uchodźców na Europę? Cisza przed burzą na Lesbos

Dodano:   /  Zmieniono: 
Syryjskie dzieci ze zniszczonego miasta Bab al-Salameh, obóz dla uchodźców w Turcji (Fot. Aktas/Anadolu Agency/Getty Images)
Państwo Islamskie może wkrótce zostać rozpołowione i zmuszone do kapitulacji. Turcja skutecznie blokuje przemytników, ale wszystko to za mało, żeby uporać się z inwazją uchodźców na Europę.

Zajęcie historycznej Palmiry przez wojska prezydenta Asada wspomagane przez rosyjskie lotnictwo i równoległa operacja Kurdów na północnym wschodzie Syrii mogą ostatecznie pogrążyć kalifa Abu Bakra al-Baghdadiego. Walki toczą się także po stronie irackiej, gdzie siły rządowe wespół z tamtejszymi Kurdami rozpoczęły natarcie w kierunku Mosulu. Utrata tego największego miasta, którym włada ISIS, oznaczałaby prawdziwy początek końca dżihadystów. Po stronie irackiej coraz większym problemem są amerykańskie naloty, zwłaszcza przy użyciu dronów. W atakach giną najwyżsi rangą przywódcy organizacji, jak Mustafa al-Kaduli, szef finansów ISIS, uważany za człowieka nr 2, czy główny dowódca wojskowy, pochodzący z Czeczenii Omar al-Sziszani.

Naloty przetrzebiły też ciężki sprzęt, który islamiści zdobyli na armii irackiej w 2014 r. Z kolei lepsza kontrola przepływów finansowych i utrudnienia w handlu ropą uszczupliły zasoby pieniężne Daeszu, który nie jest już w stanie na bieżąco uzupełniać wyposażenia wojskowego. Czy to oznacza, że zbliża się chwila ulgi dla państw zalewanych kolejnymi falami uchodźców, zarówno na Bliskim Wschodzie, jak i w Europie? Zakończenie działań wojennych siłą rzeczy spowodowałoby osłabienie fali uchodźców, jednak poza granicami kraju pozostaje wciąż 4,8 mln Syryjczyków, którzy jeszcze przez długi czas mogą wahać się przed powrotem. Dotyczy to zwłaszcza sunnitów obawiających się represji ze strony władz. Motywacji do powrotu nie mają też zwyczajni rolnicy, już przed wojną uciekający masowo ze wsi z powodu wieloletniej dotkliwej suszy, która zniszczyła podstawy ich egzystencji. Parcie na zachód może więc trwać nadal pomimo deklaracji zakończenia walk.

To dlatego dla Unii Europejskiej tak istotne jest porozumienie z Turcją będącą tymczasowym domem dla 2,7 mln Syryjczyków, a przy okazji stanowiącą wentyl dla migracji do Europy, głównie poprzez Morze Egejskie. Dramatyczne zmniejszenie liczby migrantów docierających na wyspy Lesbos, Samos i Chios w ostatnich dniach marca pokazuje, ile naprawdę zależy od dobrej woli władz tureckich. O ile jesienią do Grecji docierało dziennie nawet 3-4 tys. ludzi, o tyle w zeszłym tygodniu było to maksymalnie 200 osób. Po raz pierwszy od kilkunastu miesięcy zanotowano dzień, gdy na greckich wyspach nie wylądował nikt. Do zmniejszenia liczby uchodźców ruszających przez morze w łodziach i pontonach przyczyniła się marcowa sztormowa pogoda i to, że wielu w obawie przed zaostrzeniem polityki migracyjnej przyspieszyło wyjazd. Jednak efekt administracyjnych decyzji rządu w Ankarze wyraźnie widać choćby w Izmirze, gdzie latem zeszłego roku na transport do Grecji oczekiwało kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Teraz tanie hotele i noclegownie stoją w większości puste. Nie oznacza to, że problem został rozwiązany raz na zawsze.

Cały tekst przeczytasz w najnowszym wydaniu tygodnika "Wprost”, który  trafił do kiosków w poniedziałek, 4 kwietnia 2016 r. "Wprost" można zakupić także  w wersji do słuchania oraz na  AppleStore i GooglePlay dostępnej od godziny 20 w niedzielę 3 kwietnia.