Nowacka: Kościół nie jest w stanie przekonać wiernych, żeby żyli zgodnie z jego zasadami, więc próbuje narzucić je państwu

Nowacka: Kościół nie jest w stanie przekonać wiernych, żeby żyli zgodnie z jego zasadami, więc próbuje narzucić je państwu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Barbara Nowacka (FOT JAKUB NICIEJA / FOTONEWS / NEWSPIX.PL) Źródło: Newspix.pl
Spychanie nas w niszę radykalną leży w interesie konserwatystów – mówi Barbara Nowacka, feministka, współprzewodnicząca partii Twój Ruch, przewodnicząca stowarzyszenia Inicjatywa Polska.

Katarzyna Skrzydłowska-Kalukin: O co chodzi feministkom, gdy walczą przeciw zaostrzeniu ustawy aborcyjnej?

Barbara Nowacka: Uważamy, że proponowany projekt prawicowych ultrakonserwatystów jest zwyczajnie nieludzki. Gdyby kobieta była zmuszona do urodzenia dziecka z narażeniem własnego życia, dziecka z gwałtu, ciężko chorego z nieodwracalnymi wadami, bez szans na przeżycie, to byłyby to dla niej tortury fizyczne i psychiczne.

Wybieracie więc ochronę życia kobiety, a nie życia poczętego dziecka?

Ależ nie chcemy krzywdzić żadnego życia! Mówimy tylko o prawie kobiet do indywidualnego wyboru w tak trudnym momencie. Ale nie tylko wtedy, uważamy, że wybór powinien być zawsze. Według badań dotyczących podziemia i turystyki aborcyjnej rocznie 80-120 tys. Polek dokonuje tego zabiegu. Tyle samo, co Niemek, przy czym tam jest ponad dwukrotnie większa populacja. No ale w Niemczech jest edukacja seksualna i łatwo dostępna antykoncepcja. U nas tego brak, stąd wiedza o świadomym rodzicielstwie jest nieduża. Ofiarami prawa, które nie pozwala kobietom uczyć się o seksualności ani mieć łatwego dostępu do antykoncepcji, ani do wolnego wyboru, gdy uznają, że w danym momencie życia nie są gotowe na dziecko, są kobiety niezamożne, niewykształcone, których nie stać na zabieg za granicą. Przerażająca jest lektura różnego rodzaju forów, na których młode dziewczyny doradzają sobie, jak usunąć ciążę – stąd właśnie symbolem ostatnich protestów jest metalowy wieszak.

Nie uważa pani, że debatę o liberalizacji przepisów aborcyjnych należy prowadzić nie z rządem i posłami, ale z tą częścią społeczeństwa, która uważa, że życie zaczyna się w chwili poczęcia?

To jest kwestia moralności, a nie prawa. Każdy może wybrać zgodnie z sumieniem, przecież aborcja nie będzie obowiązkowa. Przepisy pozwolą kobiecie na podjęcie decyzji. Wszyscy byśmy chcieli, żeby w Polsce rodziło się dużo zdrowych, szczęśliwych dzieci. Tylko do tego trzeba mieć dobrą politykę prorodzinną, której nie mamy, trzeba dać kobiecie szansę na utrzymanie dziecka, stabilne zatrudnienie, żłobek, przedszkole. A mnie w tym wszystkim uderza słabość Kościoła, który nie jest w stanie przekonać swoich wiernych, żeby żyli zgodnie z jego zasadami, więc próbuje narzucić je państwu. Przecież ludzie mają różne wyznania, różny pogląd na sprawę, w innych wyznaniach może być inna interpretacja aborcji. Nawet w samym Kościele rzymskokatolickim opinie w sprawie ustanawiania restrykcyjnych przepisów w tej kwestii są różne. Jednak w Polsce Kościół rzymskokatolicki chce wszystkich uszczęśliwiać swoją interpretacją. Cytowane ostatnio badania pokazały, że Polki przyznające się do poglądów prawicowych częściej dokonują aborcji niż te o poglądach lewicowych. Jest więc tu problem, jednak to nie jest mój problem czy państwa, tylko problem episkopatu.

To powinna być debata społeczna o tym, jak urządzić wspólne państwo.

To jest debata filozoficzna na temat tego, czy człowiek ma nieśmiertelną duszę i od kiedy ta dusza istnieje. Tego dotyczy spór. Jednak ja nie jestem osobą wierzącą i mnie ten spór nie obowiązuje. Uważam, że jeżeli ktoś ma pogląd, że życie zaczyna się w chwili poczęcia, to powinien zrobić wszystko, by przekonać do tego otoczenie. Jednak ostateczna decyzja musi pozostać w sumieniu człowieka, bo kiedy ją podejmie, to jej konsekwencje spadają na niego.

Cały wywiad przeczytasz w najnowszym wydaniu tygodnika "Wprost”, który  trafił do kiosków w poniedziałek, 11 kwietnia 2016 r. "Wprost" można zakupić także  w wersji do słuchania oraz na  AppleStore i GooglePlay.