Do opisywanej sytuacji doszło w poniedziałek 1 marca. Wówczas przez Warszawę przechodził Marsz Żołnierzy Wyklętych. Marsz rozpoczął się sprzed Aresztu Śledczego przy Rakowieckiej, w którym znajduje się Muzeum Żołnierzy Wyklętych, a zakończył na Placu Trzech Krzyży. Zgromadzenie zabezpieczały duże siły policyjne.
Jak się okazało, w pobliżu zgromadzenia pojawiła się znana z protestów kobiet aktywistka „Babcia Kasia”. Do sieci trafiło nagranie, jak rzeczona „Babcia Kasia” robi zakupy, a później idzie ulicą, a towarzyszy jej „obstawa” składająca się z siedmiu policjantów. Autor filmu pokusił się nawet o podłożenie do filmu ukazującego całą sytuację muzyki z programu komediowego „Benny Hill”.
Policja tłumaczy się z „eskorty”
Dlaczego funkcjonariusze pilnowali aktywistki? Onet poprosił o komentarz w tej sprawie rzecznika Komendy Stołecznej Policji nadkom. Sylwestra Marczaka.
Rzecznik twierdzi, że policja znalazła się wówczas w wielu miejscach Warszawy z uwagi na kilka zgłoszonych marszów, a jej nagromadzenie na trasie „Babci Kasi” ma związek z faktem, że „tradycją już jest to, że znajdują się osoby o odmiennych poglądach, które od lat te marsz blokują”.
Czytaj też:
„Babcia Kasia” o zatrzymaniu przez policję: Zaczęto mi zdejmować wszystko, co mam pod spódnicą