Ukraińcy w Warszawie nie wierzą w skuteczność sankcji. „Noc będzie najgorsza”

Ukraińcy w Warszawie nie wierzą w skuteczność sankcji. „Noc będzie najgorsza”

Protest przed rosyjską ambasadą w Warszawie
Protest przed rosyjską ambasadą w Warszawie Źródło:WPROST.pl / Klaudia Zawistowska
– Wątpię, że ktoś nam pomoże, a sankcje nic nie dadzą – przyznał w rozmowie z „Wprost” Jurek, jeden z Ukraińców protestujących pod rosyjską ambasadą w Warszawie. Wraz z kolegą obawiają się, że nadchodząca noc „będzie najgorsza”.

W czwartek, po informacji o agresji Rosji na Ukrainę, pod ambasadą Federacji Rosyjskiej w Warszawie zaczął się zbierać tłum protestujących. Wśród nich znaleźli się też pochodzący z zachodniej Ukrainy Andrij i Jurek. Zapytaliśmy ich o sytuację w ich rodzinnych miastach, z którymi jak przyznają, są w ciągłym kontakcie.

„Noc będzie najgorsza”

W obwodzie rówieńskim skąd pochodzę, wszystko jest w porządku. Chociaż mamy elektrownię jądrową i tam mogą zaatakować. W centrum miasta jest też jednostka wojskowa. Ale na razie wszystko jest w porządku. Mówią, że to przez bagna, że dlatego rosyjskie wojsko nie może tam wejść – mówił Jurek w rozmowie z „Wprost”.

Andrij z kolei pochodzi ze Lwowa. – We Lwowie niby też cisza. Ogólnie tam nie ma zbyt dużo jednostek wojskowych. Jest miejsce, gdzie remontują czołgi. Ale na razie wygląda na to, że jest spokój – ocenił. – Ale jeszcze noc przed nami – dodał.

– A noc będzie najgorsza – wtrącił Jurek. – Z tych informacji, które otrzymaliśmy, wygląda na to, że rosyjskie wojsko cofnęło się i teraz się przegrupowuje. Ale już czytałem, że osiemnaście samolotów z Pskowa leci na Kijów z desantem – dodał.

„Nam jest potrzebna broń przeciwlotnicza”

Gdy pytamy o to, jak oceniają wprowadzone przez Zachód sankcje, Andrij nie kryje rozżalenia. – To do d***y wszystko – ocenia.

Nam jest potrzebna broń przeciwlotnicza – uzupełnia Jurek. – Tego potrzebujemy najwięcej, bo na ziemi dajemy odpór wrogowi. Ale nasze systemy przeciwlotnicze są słabe, jeszcze z czasów Związku Radzieckiego. Potrzebujemy nowoczesnych amerykańskich systemów. Ale wątpię, że nam to dadzą, że ktoś nam pomoże. Tak było zawsze. Sto lat temu zaatakował nas Związek Radziecki, bolszewicy. Wtedy nam nikt nie pomógł i Ukraina nie odzyskała swojej niepodległości – dodał.

Młody Ukrainiec podkreśla, że na razie jego kraj wciąż dzielnie walczy. – Ale wątpię, że ktoś nam pomoże, a sankcje nic nie dadzą – ocenił.

Gdy pytamy, czy nie boi się, że sam zostanie powołany do armii, Jurek stwierdza, że „czeka na powołanie”. –  Myślę, że gdy je dostanę, to wtedy pojadę – deklaruje. – Jestem oficerem rezerwy i jak dostanę powołanie, to muszę jechać – dodaje.

Czytaj też:
Bracia Kliczko zwrócili się do mieszkańców Kijowa. Wzruszający apel

Galeria:
Protest przed ambasadą Federacji Rosyjskiej w Warszawie