Ukraińska kontrofensywa wywołała panikę wśród separatystów. Apelują do Kremla ws. aneksji w granice Rosji

Ukraińska kontrofensywa wywołała panikę wśród separatystów. Apelują do Kremla ws. aneksji w granice Rosji

Zniszczenia na ulicach Doniecka. Zdjęcie poglądowe.
Zniszczenia na ulicach Doniecka. Zdjęcie poglądowe. Źródło:Tati_ko/shutterstock.com
Separatyści z Donieckiej i Ługańskiej Republiki Ludowej apelują do Kremla ws. włączenia ich tworów w granice Rosji. – Aneksja postawiłaby Kreml w dziwnej sytuacji – oceniają amerykańscy analitycy wojskowi z think tanku Institute for the Study of War.

Na początku września armia ukraińska rozpoczęła kontrofensywę na wschodzie i południu swojego kraju. Ukraińcom udało się dotychczas wyzwolić ok. 9 ze 120 tys. km kw. okupowanego terytorium.

Największym sukcesem jest niemal całkowite wypchnięcie Rosjan z obwodu charkowskiego, w trakcie którego zadano im dotkliwe i upokarzające straty.

Panika wśród donbaskich separatystów

Jak donosi w najnowszym raporcie amerykański think tank Institute for the Study of War (pol. Instytut studiów nad wojną), ukraińska kontrofensywa wywołała popłoch wśród prorosyjskich separatystów w Donbasie.

Z tego powodu, na horyzoncie pojawiło się widmo powtórzenia w tej części Ukrainy scenariusza, który miał miejsce na Półwyspie Krymskim w 2014 r.

W ubiegły poniedziałek, 19 września, przedstawiciele władz tzw. Donieckiej i Ługańskiej Republiki Ludowej wystosowali apele do Kremla o jak najszybsze przeprowadzenie referendów ws. włączenia ich tworów w granice Rosji.

„Rozwiązałoby Rosji ręce pod każdym względem”

Ewentualna aneksja mogłaby mieć nieobliczalne skutki dla dalszego biegu wojny. Amerykańscy analitycy przytoczyli wypowiedź rosyjskiej dziennikarki propagandowej Margarity Simonian, która stwierdziła, że powtórzenie „scenariusza krymskiego” w Donbasie „rozwiązałoby Rosji ręce pod każdym względem”.

Dodała, że chodzi o ataki odwetowe nie tylko na Ukrainę, ale także na państwa NATO. Trudno odczytywać to inaczej, niż jako groźbę użycia broni atomowej.

Władze Rosji wielokrotnie ostrzegały, że mogą użyć tego rodzaju broni w razie ataku na swoje terytorium. Ma to zresztą umocowanie w dokumentach, które regulują rosyjską doktrynę wojenną.

„To podejście jest niespójne”

Specjaliści z Institute for the Study of War mają jednak wątpliwości, czy władze Rosji spełnią żądania separatystów z Donbasu. Separatyści roszczą sobie bowiem prawo do całego terytorium obwodów donieckiego i ługańskiego. Sęk w tym, że armii rosyjskiej nie udało się dotychczas zająć w całości żadnego z tych obwodów.

„To podejście jest niespójne (...) Częściowa aneksja postawiłaby Kreml w dziwnej sytuacji żądania od sił ukraińskich wycofania się z »rosyjskiego« terytorium i upokarzającej niemożności realizacji tych żądań. Pozostaje niejasne, czy prezydent Rosji Władimir Putin chciałby postawić się w takiej sytuacji za wątpliwą możliwość grożenia NATO i Ukrainie eskalacją, której raczej obecnie nie jest gotowy przeprowadzić” – czytamy w komunikacie ISW.

Czytaj też:
Symboliczne zwycięstwo Ukrainy. Rosja traci pełną kontrolę nad regionem kluczowym dla Putina

Opracował:
Źródło: understandingwar.org