Nikczemny plan Władimira Putina się ziści? „Rosjanie chcą wciągnąć Ukraińców w pułapkę”

Nikczemny plan Władimira Putina się ziści? „Rosjanie chcą wciągnąć Ukraińców w pułapkę”

Władimir Putin
Władimir Putin Źródło: Shutterstock / Asatur Yesayants
– Częściowy odwrót Rosjan z Chersonia jest prestiżowym, politycznym sukcesem Ukraińców, ale jednocześnie utrudnia im osiągnięcie dalszych postępów militarnych – ocenia w rozmowie z „Wprost” ekspertka PISM prof. Agnieszka Legucka. Nasi informatorzy, którzy znajdują się w Chersoniu lub mają kontakt z osobami na miejscu, relacjonują, jak obecnie wygląda sytuacja. – Miasto jest zdewastowane – mówi jeden z nich.

Zapowiedź wycofania rosyjskich sił z Chersonia na lewy brzeg Dniepru w jednej chwili obiegła świat. Agencja Reutera ocenia, że jest to „potencjalny punkt zwrotny w wojnie”, ale Ukraińcy sceptycznie podchodzą do rozkazu, który wydał minister obrony Federacji Rosyjskiej. Czekają nie na deklaracje, a ich efekty.

Przegrupowanie rosyjskich wojsk należy rozpatrywać w dwóch wymiarach: politycznym i militarnym. – To pod względem politycznym jest drugi, po odwrocie sił rosyjskich spod Kijowa, najbardziej znaczący moment w wojnie w Ukrainie. Rosja wykorzystała furtkę odwrotu. Tym samym uchroniła swoich żołnierzy przed paniczną ucieczką, którą obserwowaliśmy w obwodzie charkowskim – mówi w rozmowie z „Wprost” prof. Agnieszka Legucka.

– Trzeba jednak podkreślić, że pod względem militarnym miasto Chersoń nie jest jeszcze bezpieczne. Strona ukraińska zachowuje pewnego rodzaju taktyczną ciszę. Nie zachęca mieszkańców do powrotu do miasta, bo z dużą dozą prawdopodobieństwa Chersoń jest zaminowany i znajdzie się pod silnym rosyjskim ostrzałem – dodaje ekspertka z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.

Sukces i kłopot w jednym? Ukraina wystawiona przez Rosję na próbę

Prof. Agnieszka Legucka wskazuje, że odwrót Rosjan jest ogromnym politycznym sukcesem Ukraińców, ale jednocześnie zawęża im możliwości prowadzenia dalszych działań. – Przegrupowanie rosyjskich sił utrudnia Ukraińcom prowadzenie dalszej kontrofensywy, bo rzeka Dniepr jest naturalną przeszkodą. Żołnierze zniszczyli przeprawę na Dnieprze, zniszczyli mosty. Sami mają do dyspozycji promy, co sprawia, że są mobilni. Ukraińcy nie mają możliwości takiej przeprawy, więc mogą jedynie ostrzeliwać pozycje rosyjskie. Rosjanie liczą na to, że dowiozą sprzęt i żołnierzy na część lewobrzeżną. Będą nękać Ukraińców ostrzałami. Częściowy odwrót Rosjan z Chersonia jest więc prestiżowym, politycznym sukcesem Ukraińców, ale jednocześnie utrudnia im osiągnięcie dalszych postępów militarnych – analizuje nasza rozmówczyni.

– Rosja poniosła ogromną porażkę pod względem politycznym. Chersoń to było pierwsze miasto obwodowe, które okupanci zajęli w sposób spektakularny, właściwie bez jednego wystrzału. Chersoń był wielkim sukcesem rosyjskiej agresji, tzw. specjalnej operacji wojskowej. Pojawiały się spekulacje, że miasto zostało poddane Rosjanom w niewyjaśnionych okolicznościach. Były doniesienia ze strony ukraińskiej, że w grę mogły wchodzić elementy zdrady – kontynuuje ekspertka.

„Rosjanie chcą wciągnąć Ukraińców w pułapkę”. Niecny plan Putina się ziści?

Mimo że Rosja poniosła polityczną porażkę, stara się zamydlić oczy swoim obywatelom i, wykorzystując nieprawdziwy argument, przekonuje, że wykonuje kolejny element planu. Warto przypomnieć, że owe plany Rosjan weryfikuje ukraińska armia, która stawia stanowczy opór.

– Zapowiedź o wycofaniu żołnierzy z Chersonia na lewy brzeg Dniepru to również sygnał, że Rosjanie, mimo wszystko, kontrolują sytuację i pod pretekstem dbania o swoich żołnierzy, co oczywiście nie ma miejsca, bo zmobilizowani Rosjanie giną na ukraińskim froncie na potęgę, wykonali po prostu taktyczny odwrót. Taki obrót spraw z perspektywy Rosjan miał sens już w sierpniu. Wojskowi informowali Władimira Putina o sytuacji, ale on nie chciał wtedy oddać tego miasta – analizuje prof. Agnieszka Legucka.

Pojawia się też pytanie, na ile deklaracja Rosjan faktycznie zostanie zrealizowana. W ciągu ośmiu miesięcy pełnowymiarowej agresji na Ukrainę wielokrotnie nie dotrzymywali oni ustaleń np. dotyczących korytarzy humanitarnych, które ostrzeliwali. Czy armia Władimira Putina, której nie udało się ustabilizować swojej pozycji w Chersoniu, wypełnia swój alternatywny plan, zgodnie z którym, aby zmusić Ukraińców do zmiany taktyki, faktycznie wycofa się na lewą stronę Dniepru?

– Podchodzę do tych informacji ostrożnie. Moim zdaniem Rosjanie chcą wciągnąć Ukraińców w pułapkę. Do tej pory Ukraińcy nie odbijali dużych miast, prowadzili wojnę podjazdową. Teraz muszą zmienić taktykę walki z rosyjską armią. Muszą bardzo ostrożnie podchodzić do rosyjskich zapowiedzi i wziąć Rosjan na przeczekanie – sprawdzić, co dzieje się w Chersoniu, oczyszczać poszczególne dzielnice krok po kroku, zweryfikować, kto pozostał na miejscu. W szczególności jednak muszą ostrzegać mieszkańców przed hasłem, że miasto jest wyswobodzone. Tam wciąż nie jest bezpiecznie – podkreśla ekspertka PISM.

Rosjanie siali spustoszenie w Chersoniu. „Miasto wygląda na zdewastowane”

Sytuacja w Chersoniu jest dramatyczna, co relacjonują rozmówcy „Wprost”, którzy przebywają na miejscu lub mają informacje od swoich bliskich. – Miasto jest zdewastowane. Pojawiają się doniesienia, że Chersoń opuścili przedstawiciele okupacyjnej administracji, rosyjscy urzędnicy i kolaboranci, ale mieszkańcy mówią, że do miasta sprowadzono kolejnych zmobilizowanych żołnierzy z Rosji – mówi „Wprost” ukraiński dziennikarz z Chersonia. Mężczyzna twierdzi, że rosyjskie wojska wciąż pozostają na prawnym brzegu Chersonia.

– Na lewym brzegu umacniają stare pozycje i wyposażają nowe, aby kontynuować ostrzał Sił Zbrojnych Ukrainy oraz obiektów cywilnych – dodaje.

Z kolei 20-letni Oleg twierdzi, że widać ruchy rosyjskich wojsk, które mogą być realizacją rozkazu Siergieja Szojgu, ale jednocześnie żołnierze Putina nie przestają terroryzować miasta. – Mieszkałem w Chersoniu przez kilka lat, wielu moich przyjaciół tam zostało. Znajomi mówią, że Rosjanie codziennie wykonują kursy i przenoszą się na drugą stronę rzeki. Ale wciąż nocami przeprowadzają rewizje. Ofiar jest bardzo dużo. Wiele osób po prostu zniknęło i być może większość z nich zostanie odnaleziona w piwnicach – dodaje pesymistycznie.

Mimo ekstremalnie trudnych warunków do życia Ukraińcy cieszą się z każdego, nawet drobnego, sukcesu swojej armii i wierzą, że rosyjski agresor zostanie pokonany. 25-letni Ukrainiec, który nie mieszka w Chersoniu, ale pozostała tam cześć jego rodziny, przypomina, że okupanci już wcześniej mogli planować odwrót z miasta w związku ze zmieniającą się sytuacją na froncie i postępami ukraińskiej kontrofensywy. – Okupanci od miesiąca planowali opuścić miasto. Przygotowywali się do tego. Poprzewracali wszystkie słupy od linii energetycznych. Szykowali się do odwrotu, zdjęto też rosyjską flagę. To prawda – mówi.

– W Chersoniu okupanci wywołali katastrofę humanitarną. Nie ma wody, prądu, gazu. Rosjanie wysadzili linie energetyczne w Kachowce. Robią to celowo, żeby ludzie wyjechali i nie czekali na wyzwolenie miasta. Ale Siły Zbrojne Ukrainy są już blisko. Wkrótce wszystko będzie dobrze! – dodaje 30-letnia kobieta, która wyjechała z Chersonia, ale w mieście wciąż znajduje się jej tata.

Czytaj też:
Gen. Skrzypczak: Szansa minęła. Nadzieja w mobilizacji wszystkich Ukraińców, tych poza Ukrainą też
Czytaj też:
Bicie, kopanie, rażenie prądem. 22-letni Ukrainiec opowiada o okrucieństwie Rosjan