Ukraińcy ćwiczą w pobliżu elektrowni w Czarnobylu. Nie chcą dopuścić do powtórki z lutego 2022 r.

Ukraińcy ćwiczą w pobliżu elektrowni w Czarnobylu. Nie chcą dopuścić do powtórki z lutego 2022 r.

Czarnobyl
CzarnobylŹródło:Unsplash / Sergey Omelchenko
Ukraińska armia prowadzi ćwiczenia w sąsiedztwie elektrowni atomowej w Czarnobylu. Szczególny nacisk został położony na odparcie ewentualnego ataku wojsk powietrznodesantowych.

Przypomnijmy: choć elektrownia w Czarnobylu w obwodzie kijowskim nie funkcjonuje od katastrofy w 1986 r., wciąż pracuje w niej sztab specjalistów.

Rosjanie zajęli elektrownię w Czarnobylu 24 lutego 2022 r.

Ich zadaniem jest monitorowanie znajdujących się tam odpadów radioaktywnych. W razie pozostawienia nieczynnej elektrowni bez żadnego nadzoru wystąpiłoby ryzyko powtórki sprzed blisko 40 lat. Chodzi o to, że z odpadów zostałyby uwolnione do atmosfery izotopy promieniotwórcze.

Rosjanie zajęli nieczynną elektrownię w Czarnobylu już pierwszego dnia inwazji, tj. 24 lutego 2022 r. Wyjaśnimy, że odległość pomiędzy zabudowaniami elektrowni a białoruską granicą wynosi zaledwie 16 km.

Pojawiły się wówczas obawy, że okupanci celowo doprowadzą do wspomnianej katastrofy. Na szczęście, obawy te nie ziściły się, a wobec fiaska szturmu na Kijów Rosjanie wycofali się z Czarnobyla pod koniec marca. Warto wspomnieć, że przedtem doszczętnie ograbili zabudowania elektrowni. Ukradli nawet czajniki i widelce.

Ukraińcy szykują się na atak wojsk powietrznodesantowych

Jak donosi portal Ukraińska Prawda, władze w Kijowie nie chcą dopuścić do powtórzenia się tej groźnej sytuacji. W związku z tym, armia ukraińska prowadzi obecnie ćwiczenia w pobliżu elektrowni atomowej w Czarnobylu.

Ich celem jest przygotowanie do odparcia ewentualnego ataku z terytorium Białorusi. Zakres ćwiczeń jest bardzo szeroki – do ich przeprowadzenia zostały użyte m.in. czołgi, moździerze czy działa przeciwpancerne. Ukraińscy żołnierze kładą szczególny nacisk na przećwiczenie scenariusza zrzucenia przez wroga sił powietrznodesantowych.

Dowódca Połączonych Sił Obronnych gen. Serhij Najew uspokaja jednak, że na chwilę obecną nie zaobserwowano, aby na terytorium Białorusi znajdowały się wystarczające siły, które byłyby zdolne do zaatakowania Ukrainy.

Czytaj też:
Rosja zawiesza udział w traktacie START. Chodzi o redukcję potencjału jądrowego
Czytaj też:
Sasin: Budowa elektrowni jądrowej, to nie jest budowa domu

Opracował:
Źródło: pravda.com.ua