„Pod rosyjską flagą nie ma życia.” Czy kobiety z Mariupola i Bachmutu będą miały gdzie wrócić?

„Pod rosyjską flagą nie ma życia.” Czy kobiety z Mariupola i Bachmutu będą miały gdzie wrócić?

Mieszkanka Mariupolu, która uciekła z miasta podczas okupacji
Mieszkanka Mariupolu, która uciekła z miasta podczas okupacji Źródło:Archiwum prywatne
Wojna zaskoczyła Irynę i Natalię już po raz drugi. Mariupol i Bachmut, w których mieszkały, znalazły się na celowniku Rosjan jeszcze w 2014 r.; wtedy groźny plan nie zagrał. Wybuch wojny na pełną skalę diametralnie zmienił sytuację. – Nie wiem, jak można wrócić do miasta, które nie istnieje. Oni nas pokonali, uznaję, że przegrałam tę walkę, zabrali mi wszystko – mówi dla „Wprost” jedna z bohaterek. Jak dziś żyją kobiety z najbardziej zrujnowanych inwazją terenów?

Osiem lat temu, 12 kwietnia 2014 r., Bachmut został zajęty przez prorosyjskich separatystów z samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej. Od połowy kwietnia 2014 r. budynek rady miejskiej i inne kluczowe obiekty w Mariupolu również znajdowały się pod kontrolą rosyjskich sił okupacyjnych. – W 2014 r. przeprowadziłem się z synami na jakiś czas do Mołdawii, aby nie słyszeć wybuchów i samolotów. Nasze miasto zawsze było proukraińskie, a w 2014 r. na ulicach zaczęły pojawiać się samochody z rosyjskimi flagami – wspomina Iryna tamtą ofensywę. Ale już w czerwcu 2014 r. w miastach powiewała niebiesko-żółta flaga, a ukraińskie wojska wyzwoliły oba miasta od najeźdźców.

Historia powtórzyła się 24 lutego 2022 roku, kiedy mieszkańców obudził hałas wybuchów. Tym razem jednak wielu z nich opuściło swoje domy, wyjechało za granicę i zaczęło życie od zera.

Wielka bitwa o Bachmut

Bachmut pozostaje najgorętszym obszarem frontu na Ukrainie, a bitwa o to miasto jest jedną z najbardziej zaciętych i długotrwałych w tej wojnie. Walki rozpoczęły się w sierpniu, gdy wojska rosyjskie wznowiły ofensywę po zdobyciu Siewierodoniecka i Łysyczańska, od tego czasu ich intensywność tylko wzrosła. To tutaj Rosja po raz pierwszy użyła jednostek szturmowych jeńców Wagnera. Jesienią miały tu miejsce najcięższe walki okopowe, przypominające historykom wojskowości o krwawych bitwach I wojny światowej.

– Każdy dzień obrony miasta pozwala nam pozyskać czas na szkolenie rezerw i przygotowanie do przyszłych działań ofensywnych. Jednocześnie w walkach o tę twierdzę przeciwnik traci najbardziej wyszkoloną i gotową do walki część swojej armii: jednostki szturmowe Wagnera – powiedział generał pułkownik Oleksandr Syrski, dowódca Wojsk Lądowych Ukrainy.

Ukraińscy żołnierze przed zniszczonym domem w Bachmucie

Podczas telewizyjnego maratonu, który trwa od 24 lutego 2022 r. w ukraińskiej telewizji, rzecznik Grupy Wschodniej Sił Zbrojnych Ukrainy Serhij Czerewatyj podkreślił, że sytuacja w Bachmucie jest trudna, ale miasto nie zostało otoczone, a obrońcy Ukrainy kontynuują walkę z wrogiem.

Przed inwazją na pełną skalę populacja Bachmutu liczyła ponad 80 tysięcy mieszkańców, ale teraz w mieście pozostało mniej niż 4 tysiące cywilów, w tym co najmniej 38 dzieci. Poinformowała o tym podczas telewizyjnego maratonu Iryna Wereszczuk, wicepremier i minister ds. reintegracji terytoriów tymczasowo okupowanych.

Zniszczone miasto Baсhmut

„Tak było u nas pięknie”

Iryna, jej mąż i dwóch synów całe życie mieszkali w Bachmucie. To właśnie w rodzinnym mieście wraz z mężem otworzyli swoją firmę budowlaną. Iryna ze łzami w oczach wspomina: – Tak było u nas w Bachmucie pięknie, turyści przyjeżdżali na wycieczki. Pamiętam nasz park w centrum miasta, aleję różaną. Główną atrakcją turystyczną była Artemiwska Fabryka Szampana, a także zakład Artemsil, największy producent soli kamiennej.

Iryna tym razem też nie miała zamiaru na długo opuszczać domu. Liczyła, że za 2-3 tygodnie wszystko wróci do normy.

– 24 lutego 2022 roku moje życie się zatrzymało. Naprawdę nie wyobrażaliśmy sobie takiej skali agresji. Do dziś wstydzę się, że jestem bezpieczna w Warszawie, a nie w Bachmucie, gdzie mogłabym być przydatna dla naszego kraju. Złamała nas ta wojna jak gałązki – przyznaje.