Ukraińcy zaskoczyli Rosjan. „Myśleli, że są gdzieś na tyłach, a teraz to już linia frontu”

Ukraińcy zaskoczyli Rosjan. „Myśleli, że są gdzieś na tyłach, a teraz to już linia frontu”

Wadym Bojczenko
Wadym Bojczenko Źródło:decentralization.gov.ua
Mer Mariupola poinformował o ukraińskiej ofensywie w okolicy miasta. Rosjanie zostali zmuszeni przenieść swoje centra logistyczne poza Mariupol, bo sytuacja stała się dla nich „zbyt niebezpieczna”.

Mer Mariupola poinformował na konferencji prasowej w czwartek o postępach Sił Zbrojnych Ukrainy. Wadym Bojczenko zaznaczył, że Rosjanie „poczuli siłę” ukraińskiej armii. Od 20 lutego mieszkańcy Mariupola informują o uderzeniach w składy amunicji rosyjskiej armii i sprzętu wojskowego. Bojczenko zaznaczył, że Rosjanie przegrupowali się i przenieśli swoje centra logistyczne poza miasto, bo „Mariupol stał się dla nich zbyt niebezpieczny”.

– Rosjanie myśleli, że Mariupol jest gdzieś na tyłach, ale sytuacja się zmieniła i teraz to już linia frontu. Siły Zbrojne Ukrainy zniszczyły kilka ważnych węzłów komunikacyjnych – w porcie, gdzie okupanci naprawiali sprzęt i kilka magazynów z amunicją. Widzimy, że liczba wojskowym w mieście się zmniejszyła – mówił Bojczenko.

Wadym Bojczenko o zakłóceniach w dostawach rosyjskiej logistyki

Mer Mariupola ujawnił, że członkowie miejskiego ruchu oporu przekazują informacje o ruchach rosyjskich wojsk lub ich bazach z narażeniem własnego życia. Bojczenko podkreślił, że uderzenia w rosyjskie cele znajdujące się w Mariupolu doprowadziły do zakłóceń w rosyjskiej logistyce. Rosyjscy żołnierze skarżą się m.in. na to, że brakuje im broni.

– Teraz zawiesili prace remontowe w mieście. Zdają sobie sprawę, że wkrótce nastąpi ukraińska ofensywa i Mariupol zostanie wyzwolony – mówił Bojczenko. Mer Mariupola podkreślił, że sytuacja mieście pozostaje trudna, a siły rosyjskie nie zaprzestają szczegółowych kontroli filtracyjnych, które mają na celu wykrycie, czy dana osoba popiera władze ukraińskie lub ma związki z formacjami militarnymi Ukrainy.

Mer Mariupola o sytuacji w mieście. Mieszkańcy są zmuszani przez Rosjan do wskazania winnych

Bojczenko tłumaczył, że jeśli ktoś w Mariupolu chce dostać pracę, np. coś posprzątać lub usuwać gruz, wówczas musi poprzysiąc wierność. – Włączają kamerę i pytają, co się stało w mieście oraz kto to zrobił. I ludzie są zmuszani do tego, żeby powiedzieć, że tego nie zrobiła Rosja, tylko ukraińscy nacjonaliści – mówił samorządowiec.

Bojczenko dodał, że podobnie sprawa wygląda w kontekście rosyjskich paszportów. Lokalna ludność jest zmuszana do ich przyjmowania, ponieważ bez nich nie można otrzymać pomocy humanitarnej, emerytury czy pensji. Przed wojną w Mariupolu mieszkało 475 tys. osób. Obecnie w zablokowanym przez Rosję mieście żyje ponad 100 tys. mieszkańców, którzy mieszkają w domach bez ogrzewania, wody czy prądu. Ludzie ustawiają się w kolejkach po darmowy talerz jedzenia: zupy czy kaszy.

Czytaj też:
Panika w rosyjskiej armii. Ukraińskie rakiety spadły na okupowany Mariupol
Czytaj też:
Spędził pół roku w rosyjskiej niewoli. Nie żyje dowódca pułku Azow

Źródło: WPROST.pl