Dramat w Iławie: Wiadomo więcej o zamarzniętych noworodkach i ich matce

Dramat w Iławie: Wiadomo więcej o zamarzniętych noworodkach i ich matce

Smoczki i buciki niemowlaków (zdj. ilustracyjne)
Smoczki i buciki niemowlaków (zdj. ilustracyjne)Źródło:Fotolia / Syda Productions
Prokuratura Okręgowa w Elblągu podała nowe informacje na temat zamarzniętych noworodków z Iławy. Według ustaleń patologów, noworodki urodziły się żywe.

Rzeczniczka elbląskiej prokuratury Iwona Piotrowska przekazała prasie wstępną opinię biegłego po sekcji zwłok noworodków z Iławy. Według ustaleń eksperta dzieci urodziły się żywe. Wiadomo też, iż byli to chłopcy, bliźniacy. Śledczy skontaktowali się także z pracownikami opieki społecznej. Twierdzą oni, że o ciąży nie wiedzieli nawet bliscy kobiety, co miałoby tłumaczyć także zaskoczenie urzędników. Podkreślają też, że sytuacja w rodzinie „nie była zła”. Mieszkanie miało być czyste, dzieci ładnie ubrane, a lodówka pełna.

Tragedia w Iławie

W czwartek 12 stycznia policjanci z Iławy w województwie warmińsko-mazurskim dokonali makabrycznego odkrycia. Do iławskiego szpitala została przewieziona 35-latka w ciężkim stanie. Po wykonaniu pierwszych badań, lekarze stwierdzili, że kobieta mogła niedawno rodzić, ponieważ miała poważne obrażenia dróg rodnych. W związku z tym, zgodnie z procedurą, pracownicy poinformowali o całej sprawie policję. Funkcjonariusze, którzy mieli przeszukać mieszkanie kobiety znaleźli na balkonie zwłoki dwóch noworodków.

Mimo wysiłków lekarzy z iławskiego szpitala, życia kobiety nie udało się uratować. 35-latka zmarła w piątek 13 stycznia w godzinach porannych. Na chwilę obecną nie wiadomo, co dokładnie wydarzyło się w mieszkaniu kobiety. Na chwilę obecną nieznane są okoliczności śmierci jej dzieci. Prokuratura Rejonowa zleciła przeprowadzenie sekcji zwłok noworodków. Dzięki temu śledczy poznają również datę porodu.

Z informacji TVN 24 wynika, że kobieta była samotną matką. Wychowywała pięcioro dzieci w wieku 3-15 lat. 35-latka miała się również znajdować pod opieką Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie oraz Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Pracownicy obu instytucji przyznali, że w mieszkaniu 35-latki kilka razy podejmowano interwencje. Dziećmi ma się obecnie zająć babcia.

Źródło: WPROST.pl