Krążąca w internecie lista grzechów to oszustwo. „Nie ma czegoś takiego jak katalog grzechów”

Krążąca w internecie lista grzechów to oszustwo. „Nie ma czegoś takiego jak katalog grzechów”

Konfesjonał w kościele św. Jana Chrzciciela i Apostoła w Knyszynie
Konfesjonał w kościele św. Jana Chrzciciela i Apostoła w Knyszynie Źródło: Wikimedia Commons / Henryk Borawski
Watykan zaprzecza, jakoby w ostatnim czasie zaktualizowano listę grzechów. Co więcej, księża zapewniają, że takiej listy nigdy wcześniej nie było.

Na antenie Polsat News nieporozumienie związane z listą grzechów prostował ksiądz Rafał Kowalski, rzecznik Archidiecezji Wrocławskiej. – Wyglądało by to tak, jakby mąż w dniu ślubu powiedział żonie: a teraz obowiązuje cię takie prawo i wolno ci zrobić to, to, to, a tego ci nie wolno. Czujemy, że to by było sztuczne, więc nie ma czegoś takiego, jak katalog grzechów – wyjaśniał.

Jak podawano w mediach, za nową listą grzechów stała rzekomo Penitencjaria Apostolska, nazywana też potocznie Trybunałem Pokuty. Penitencjaria jest najwyższym sądem kościelnym, zajmującym się sprawami sumienia. To jej przypisywano dokonanie „aktualizacji” występków, z których należy się wyspowiadać. Na liście pojawiło się sporo pozycji, które „dopasowano do otaczającej nas rzeczywistości”.

Lista nowych grzechów podawana w internecie:

  • oglądanie filmów pornograficznych
  • sprzedawanie cnoty w internecie
  • zabiegi in vitro (także popieranie takiego zapłodnienia)
  • wyścig szczurów
  • zatruwanie środowiska (m.in. palenie plastiku)
  • zażywanie narkotyków
  • stosowanie antykoncepcji hormonalnej
  • dręczenie zwierząt
  • seks ze zwierzętami
  • korzystanie m.n. z wibratorów
  • hejt w internecie
  • mobbing
  • produkcja niezdrowej żywności
  • oszustwa przez internet
Źródło: Polsat News