21-latek, który prowadząc seicento, brał udział w wypadku rządowej kolumny przewożącej premier Szydło, do dziś odczuwa skutki tamtego zdarzenia. Wciąż nie odzyskał pełnej sprawności mięśni twarzy po porażeniu nerwu w marcu. Lekarze nie wykluczają, że mogło być to spowodowane silnym stresem. – Na początku siedziałem w domu, potem starałem się normalnie chodzić na lekcje. Trudno było mówić, jeść. Brałem leki sterydowe, w miesiąc przytyłem chyba 7 kg – opisywał swoje problemy Sebastian K. Obecnie pracuje jeszcze nad pozostałymi 5 proc. twarzy, które wymagają rehabilitacji.
Zamieszanie związane z głośnym medialnie wypadkiem nie wpłynęło także dobrze na przygotowania Sebastiana do matury. – Od lutego, zamiast się uczyć, głowę miałem zajętą czym innym. Z wyników nie jestem w pełni zadowolony, ale najistotniejsze, że maturę zdałem – stwierdził. Opowiedział także o swojej walce z prokuraturą, która nadal nie ustaliła winnego w tym wypadku. Mówi, że od 10 lutego odebrał 80 listów z prokuratury. – Założyłem już drugi segregator na pisma urzędowe – powiedział.
Wypadek premier
Do wypadku kolumny samochodów Biura Ochrony Rządu wiozącej premier Beatę Szydło doszło na ulicy Powstańców Śląskich w Oświęcimiu 10 lutego. Gdy kolumna rządowych samochodów wyprzedzała fiata seicento, 21-letni kierowca tego auta skręcił w lewo, czym zablokował drogę pojazdowi szefowej rządu. Kierowca Beaty Szydło, by zminimalizować szkody, również odbił w lewo, jednak na poboczu znajdowało się drzewo, w które uderzył. W wyniku wypadku poszkodowana została premier oraz dwóch funkcjonariuszy BOR, którzy znajdowali się razem z nią w samochodzie.
Prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie wypadku
Do tej pory w związku z wypadkiem prokuratura przesłuchała 70 świadków, między innymi funkcjonariuszy BOR, którzy byli obecni na miejscu zdarzenia. Jednocześnie trwają poszukiwania kierującej – najprawdopodobniej kobiety – która jechała bezpośrednio za kierowcą seicento. Zdaniem śledczych, to właśnie jej zeznania mogłyby rozwiać wszelkie wątpliwości związane ze sprawą. Krakowska prokuratura poinformowała również, że rejestrator z limuzyny premier Beaty Szydło nie nagrywał dźwięku podczas wypadku w Oświęcimiu. – W rządowych limuzynach są rejestratory, które zapisują parametry jazdy. Natomiast nie rejestrują wrażeń dźwiękowych, związanych z ruchem pojazdu – tłumaczył prokurator Krzysztof Dratwa.