Łosie zagrożone. Ministerstwo środowiska planuje zezwolić na polowania

Łosie zagrożone. Ministerstwo środowiska planuje zezwolić na polowania

Łoś (zdj. ilustracyjne)
Łoś (zdj. ilustracyjne) Źródło:Fotolia / mtnmichelle
Planowana decyzja ministerstwa środowiska o przywróceniu polowań na łosie w sześciu województwach może doprowadzić do poważnego uszczerbku na liczebności chronionego gatunku.

Moratorium na odstrzał łosi na terenie całej Polski obowiązuje od 2001 roku. Zostało ono wprowadzone dla ochrony tych zwierząt. Pod koniec XX wieku ich populacja sięgała 1,7 tys. osobników. W czasie obowiązywania moratorium liczebność łosi wzrosła, zwiększył się też zasięg występowania gatunku. A jednak łoś nie zdołał jeszcze w pełni odbudować zasięgu występowania z lat 70., czyli sprzed okresu redukcji liczebności, i chociaż jest regularnie obserwowany, to nie tworzy zwartej populacji w zachodniej Polsce – przypomina p.o. dyrektora Instytutu Biologii Ssaków Polskiej Akademii Nauk (IBS PAN) w Białowieży, prof. Rafał Kowalczyk.

„Planowane przez ministerstwo środowiska wznowienie polowań na łosie – dyskutowane od kilku lat – wzbudza duże kontrowersje. Pojawia się pytanie, jaki wpływ na populacje łosi będzie miało ich pozyskanie łowieckie, i jak się to odbije na populacjach zasiedlających parki narodowe, które są najważniejszymi ostojami gatunku, pozwoliły odtworzyć populacje zasięgu po drastycznym spadku i odgrywają ogromną rolę w rozwoju turystyki” – zauważa naukowiec w materiale przesłanym PAP.

Odpowiedź na to pytanie przynoszą wyniki badań naukowych rozpoczętych w 2012 r. w dolinie Biebrzy i na obszarze Polesia.

W ramach tych prac naukowcy z Instytutu Biologii Ssaków PAN w Białowieży, Uniwersytetu w Białymstoku i Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie zaopatrzyli w obroże GPS 47 łosi – 30 w Dolinie Biebrzy i 17 na Polesiu. Obroże z wbudowanym modułem GPS co godzinę namierzały pozycje łosi, a dane – za pomocą GSM – przesyłały do komputera badaczy.

Na obu terenach zebrano ponad 660 tys. lokalizacji łosi, co pozwoliło na szczegółowe śledzenie ich wędrówek, w przypadku niektórych osobników – nawet przez 65 miesięcy. Analiza tych danych wskazuje, że wszystkie śledzone telemetrycznie łosie korzystały z terenów poza granicami parków narodowych.

W Biebrzańskim PN ponad 50 proc. lokalizacji łosi znajdowała się poza obszarem parku, natomiast w Poleskim PN lokalizacje poza parkiem stanowiły ponad 70 proc. wszystkich lokalizacji.

Co ciekawe, w Biebrzańskim PN zarówno samce, jak i samice łosia najintensywniej użytkowały tereny poza granicami parku w okresie jesienno-zimowym. W tym czasie łosie przebywają w tak zwanych ostojach zimowych, przeważnie zlokalizowanych w borach sosnowych na terenach administrowanych przez Lasy Państwowe – zwracają uwagę naukowcy.

Starania o ochronę gatunku

„Najczęściej poza parkiem łosie przebywały w planowanym sezonie łowieckim – między wrześniem a grudniem. W praktyce oznacza to, że w razie wznowienia polowań każdy łoś z parku narodowego byłby narażony na odstrzał łowiecki poza parkiem. Wraz z odległością od parku malała liczba lokalizacji łosi znajdujących się poza parkiem. W odległości 3 km od granic parku dla Biebrzy i 4 km dla Polesia łosie zasiedlające parki notowane były sporadycznie” – tłumaczy jeden z autorów analiz dr Tomasz Borowik z IBS PAN w Białowieży.

Wokół granic parków narodowych – zarówno Biebrzańskiego, jak i Poleskiego – znajduje się specjalny, wydzielony obszar. To tzw. otulina, mająca chronić park narodowy przed zagrożeniami związanymi z działalnością człowieka.