„Szukali aryjskiej krwi”. Wzruszająca historia człowieka porwanego przez Niemców

„Szukali aryjskiej krwi”. Wzruszająca historia człowieka porwanego przez Niemców

Folker Heinecke
Folker Heinecke Źródło:YouTube
77-letni przedsiębiorca z Niemiec Folker Heinecke od ponad dwudziestu lat prowadzi poszukiwania własnej tożsamości. Podczas II wojny światowej został porwany z terenów Ukrainy i oddany rodzinie zastępczej w III Rzeszy – podaje Deustche Welle.

– Jako 2-letnie dziecko byłem na Krymie, biegałem po podwórku, bawiąc się przy domu – zaczął swą opowieść mężczyzna. – W ramach Operacji Barbarossa żołnierze szli z północy w kierunku Sewastopola, przejeżdżali obok nas i musieli zobaczyć mnie w ogrodzie: blondyna o niebieskich oczach – kontynuował 77-latek. Mężczyzna przywołał nakaz, który głównodowodzący SS Heinrich Himmler wydał w zdobytym Kijowie: „aryjskie dzieci będziemy wysyłać do Niemiec”. – I tak też zrobili ze mną – tłumaczył.

W momencie porwania nazywał się Aleksander Litau. Trafił on do Łodzi a następnie do ośrodka w Bruckau, gdzie mieścił się tzw. Urząd Rasowy. Tam pozytywnie oceniono jego cechy fizyczne, oficjalnie zatwierdzając „aryjskość” chłopca. W końcu 2-latek trafił do ośrodka adopcyjnego Lebensborn w miejscowości Kohren-Sahlis. Rodzice adopcyjni wybrali Aleksandra spośród dziesiątek przebywających tam porwanych dzieci.

W poszukiwaniu tożsamości

Od momentu adopcji mężczyzna żył jako Niemiec o nazwisku Folker Heinecke. Jego przybrany ojciec był bezpłodny i zdecydował się na przygarnięcie porwanego dziecka. Swój pobyt u nowej rodziny 77-latek opisał jako raj. – Relacja z rodzicami była dobra, może nawet lepiej mnie traktowali niż swoje własne dziecko – ocenił Heinecke. – Byliśmy zgraną rodziną, podróżowaliśmy razem – opowiedział mężczyzna i ze wzruszeniem przeglądał zdjęcia przybranych rodziców.

Ojciec, bogaty przedsiębiorca, właściciel 40 statków i kilkudziesięciu domów na wynajem, zostawił synowi duży majątek. W wieku około 50 lat Folker Heinecke zdecydował się na poszukiwanie własnej tożsamości. Podróżował po archiwach w Niemczech, Rosji, Ukrainie i Polsce. Udało mu się ustalić, że na Krymie w 1940 roku żyło około 200 osób o nazwisku Litau. Po badaniach w moskiewskich archiwach Heinecke dowiedział się, że jego prawdziwy ojciec najprawdopodobniej poległ pod Stalingradem. Obecnie mężczyzna planuje podróż na Krym w poszukiwaniu krewnych. – Czułbym spokój, gdybym mógł domknąć tę historię, stanąć nad grobem któregoś z rodziców – wyznał.

Zrabowane dzieci

Szef SS rozkazał, by porywać dzieci o „aryjskich” cechach fizycznych do III Rzeszy. Praktyka ta była stosowana we wszystkich krajach okupowanych przez nazistów. Himmlerowi chodziło o zasilenie „rasy panów” przez naturalizację porwanych na Niemców. Z inicjatywy szefa SS powstały ośrodki adopcyjne Lebensbornu, do których trafiały zrabowane prawdziwym rodzicom dzieci. Podczas procesów norymberskich kierownictwo Lebensbornu zostało zwolnione z odbywania kary, sąd nie skazał osób odpowiedzialnych za akcję porywania ludzi. Dopiero w 1950 Trybunał Denazyfikacyjny w Monachium uznał całość działalności organizacji za zbrodniczą. Ofiary porwań wciąż starają się jednak o uzyskanie odszkodowań od państwa niemieckiego za przymusową germanizację.

Źródło: dw.com