Ekologiczna bomba na dnie Bałtyku, owrzodzone ryby. „Jeżeli nic nie zrobimy, dojdzie do ogromnej tragedii”

Ekologiczna bomba na dnie Bałtyku, owrzodzone ryby. „Jeżeli nic nie zrobimy, dojdzie do ogromnej tragedii”

Kuter rybacki, Bałtyk
Kuter rybacki, BałtykŹródło:Fotolia / Wojciech Wrzesień
Na dnie Bałtyku zalega niebezpieczna pamiątka po czasach II wojny światowej. Z ustaleń dziennikarzy programu „Alarm!” w TVP1 wynika, że trujące substancje, dotąd chronione przez szczelne stalowe beczki, są jedzone przez korozję. To powoduje, że do Bałtyku dostają się niebezpieczne związki.

Problemy zgłaszają już sami rybacy. Jak mówią, znajdują coraz więcej owrzodzonych ryb, które mają oparzenia i rany. Doniesienia te potwierdzają naukowcy, jednak nie wiadomo, jak wiele ryb ucierpiało i ucierpi z powodu substancji, które dostają się do morza.

W stalowych beczkach i pociskach znajduje się cyklon B, sarin i inne równie groźne paraliżujące substancje. Z doniesień dziennikarzy TVP1 wynika, że zalegają one na głębokości od 10 do 300 metrów. W programie podkreślono, że proces korozji jest już bardzo zaawansowany.

O sprawie mówił prezes Zrzeszenia Rybaków Polskich Jacek Wittbrodt. Ocenił, że jest to bomba z opóźnionym zapłonem, która – jeżeli nie zostanie rozbrojona – wybuchnie. – Wtedy będziemy mieli na Bałtyku ogromną tragedię. To jest nawarstwiający się problem, którego nikt nie chce dotknąć – mówił.

twitter

Zalegające na dnie Bałtyku niebezpieczne pamiątki po czasach II wojny światowej trzeba wydobyć i zutylizować. Jest to jednak bardzo kosztowne. Sprawę poruszono na tegorocznym szczycie klimatycznym w Katowicach. Na razie nie ma konkretów co do tego, jakie kroki zostaną podjęte, aby zapobiec klęsce.

Czytaj też:
Rybacy alarmują o „agonii Bałtyku”: To nie są ryby, tylko pływające kości ze skórą

Źródło: TVP