Dorosła kobieta używa smoczka, nosi pieluchy i ogląda bajki. Chce „odzyskać dzieciństwo”

Dorosła kobieta używa smoczka, nosi pieluchy i ogląda bajki. Chce „odzyskać dzieciństwo”

Na co dzień pracuje w barze z fast foodem, ubiera się typowo dla swojego wieku i nie zwraca powszechnej uwagi. Często jednak dopada ją potrzeba „zamiany w dziecko”. Zakłada wtedy pieluchę, przebiera się w śpioszki i włącza bajkę. O swojej przypadłości odpowiedziała w rozmowie z „Daily Mail”.

Galeria:
Tori Hart - dorosłe dziecko

18-letnia Tori Hart ze stanu Oregon na zachodzie USA z pewnością nie jest zwyczajną dziewczyną. Mało kto w tym wieku nadal ma ochotę pić z butelki dla dzieci, noce przesypiać ze smoczkiem w ustach, czy nosić pieluchy. Zdecydowanej większości ludzi takie pomysły nawet nie przychodzą do głowy. Do wymienionych wcześniej czynności Tori dokłada jeszcze oglądanie kreskówek dla najmłodszych, zakładanie ogromnych śpioszków, a także dziecięce gaworzenie i wybuchy złości i płaczu. Jak twierdzi, pozwala w ten sposób wyrazić się swojemu dziecięcemu ego.

Dziewczyna nie wstydzi się swojego zachowania. Filmy i zdjęcia w przebraniu niemowlaka publikuje na Instagramie, gdzie śledzi ją ponad 2 tys. osób. Zdaje sobie sprawę, że takich jak ona jest więcej, i że jest to skupiona głównie na erotyce i fetyszach społeczność nazywana „adult babies” (dorosłe dzieci). Twierdzi jednak, że w jej zainteresowaniach nie ma niczego seksualnego.

#MeToo

Jak Tori tłumaczy swój oryginalny styl? Wyjaśnia, że jako dziewczynka była molestowana i właściwie „nigdy nie miała dzieciństwa”. Zmagała się z depresją, stanami lękowymi i zaburzeniami odżywiania. Jeden z jej pierwszych postów na Instagramie zawiera duży napis #metoo. Jej ucieczka w dzieciństwo pomogła złagodzić wszystkie przypadłości i dała poczucie „odzyskiwania młodych lat”.

Tori Hart: Chodzi o to, by oddać władzę

Infantylizacja 18-latki to jednak nie tylko zabawa. Tori nie ma chłopaka, ani nikogo innego, kto odgrywałby rolę dominującego ojca. Kary i wychowanie zleca więc specjalnej "opiekunce". Gdy zdarzy jej się zrobić coś złego, jest stawiana do kąta, lub musi pisać w zeszycie wielokrotnie, że nie popełni już tego samego wykroczenia.

– Cały pomysł opiera się na poddaniu komuś i oddania mu władzy do rządzenia twoim samopoczuciem – tłumaczy dziewczyna w wywiadzie dla „Daily Mail”. – Jeśli jestem z partnerem, to pytam go: „czy mogę to zrobić” albo „czy mogę to dziś ubrać”? – opowiada. – Przemawiam swoim „dziecinnym głosem”, a kiedy jestem smutna, to płaczę albo wrzeszczę. Zdarza mi się też pełzać i turlać – dodaje. – Do pieluszek tylko sikam, resztę załatwiam w łazience – informuje skwapliwie.

Po co ktoś udaje dziecko?

– To wszystko daje wytchnienie. Czujesz się wtedy bardzo bezpiecznie i szczęśliwie. Zapominam o całym świecie – opisuje swoje uczucia podczas „zabawy w dziecko”. – Kiedy jestem w tym stanie, nie mam ochoty na nic seksualnego. To zdecydowanie może mieć zabarwienie seksualne, ale ja postrzegam całość raczej jako wyrażanie siebie – wyjaśnia Tori. – Mam wtedy poczucie, jakbym przemierzała całe moje dzieciństwo jeszcze raz i mogła zmienić wszystko, co nie udało mi się za pierwszym razem – dodaje. Jak podkreśla, ostatecznie czyni ją to silniejszą, pewniejszą siebie i bardziej szczęśliwą.

Czytaj też:
Zamężna nauczycielka aresztowana za seks z 17-latkiem. Ich romans trwał pięć miesięcy

Źródło: Daily Mail