O tej historii napisał portal polsatnews.pl powołując się na holenderskie media. W środę 6 czerwca w holenderskim Weert na południu Holandii sześcioletnia Polka wracała do domu od koleżanki. Po drodze zatrzymał się obok niej samochód. Jeden z pasażerów zapytał dziewczynkę, czy chce udać się na przejażdżkę. Gdy ta odmówiła, sprawcy siłą wsadzili ją do bagażnika i odjechali.
Uratował ją krzyk
Dziewczynka zaczęła głośno krzyczeć. Porywacze postanowili zareagować i zatrzymali auto. Gdy jeden z nich otworzył bagażnik, mała Polka uciekła do domu. Jeden z sąsiadów rodziny sześciolatki stwierdził w rozmowie z mediami, że sprawców było dwóch. Dodał, że krzyki dziewczynki zapewne przestraszyły porywaczy, co właściwie ją uratowało.
Sześciolatka jest w szoku, w związku z czym policja wstrzymuje się z jej przesłuchaniem. Mundurowi nie trafili jeszcze na ślad porywaczy i proszą o pomoc wszystkich, którzy widzieli w Weert biały samochód. To właśnie autem w takim kolorze poruszali się sprawcy. Sąsiedzi rodziny kilkulatki są wstrząśnięci porwaniem. Jedna z kobiet zapowiedziała, że nie wypuści już swojego dziecka samego z domu.
Czytaj też:
Porwana dla ślubu 20-latka zamordowana na komisariacie. Demonstracja w stolicy Kirgistanu