Ekkapol Chantawong ma 25 lat i jest trenerem drużyny „Dzikie Niedźwiedzie”. To właśnie z chłopcami, którzy szkolą się pod jego opieką, wybrał się na wycieczkę do jaskini na północy Tajlandii. Z nimi też spędził tam ponad dwa tygodnie. Jako jedyny dorosły w grupie, musiał przez ten czas podtrzymywać na duchu swoich podopiecznych i liczyć się z krytyką, jaka może spotkać go po wyjściu na powierzchnię.
Miłośnik przyrody i bezpaństwowiec
W rozmowie z agencją Reutera, krewny mężczyzny powiedział, że trener jest „uprzejmym i skromnym człowiekiem”. Charoenpol Rattanaweerachon zdradził, że Chantawong od dzieciństwa fascynuje się sportem, szczególnie jazdą na rowerze i piłką nożną. – Jest wiejskim chłopcem, więc lubi naturę – dodał krewny trenera.
Na jaw wyszły również fakty związane z pochodzeniem męzczyzny. Okazuje się, że jest on członkiem mniejszości Tai Lue, która od wieków nie ma stałego miejsca zamieszkania. Ludzie związani z tą grupą społeczną od pokoleń wędrują przez otwarte granice po wzgórzach pomiędzy Chinami, Birmą i Laosem, oraz przez tereny Tajlandii.
Wielu z członków tej mniejszości, w tym Chantawong, nie ma tajlandzkich dokumentów, a co za tym idzie są bezpaństwowcami. W takiej sytuacji są także trzej uratowani z jaskini chłopcy. Użytkownicy mediów społecznościowych domagają się, by zarówno nastolatkom, jak i ich opiekunowi, przyznano obywatelstwo. O tym marzy sam trener.
10 lat w klasztorze
Chantawong w wieku 10 lat stracił ojca. Wtedy też wstąpił do buddyjskiego klasztoru w prowincji Chiang Mai. Dziesięć lat później zrezygnował z życia mnicha, ponieważ musiał zaopiekować się babcią. Według niektórych czas spędzony w klasztorze nauczył go zachowywania spokoju w każdej sytuacji. Dzięki temu wiedział co robić, by jego podopieczni uwięzieni w jaskini nie panikowali.
Krewny 25-latka jest pewny, że po opuszczenia szpitala Chantawong zostanie ciepło przyjęty przez Tajlandczyków. Według niego trener obwinia się za to, co się stało, ale nie powinien się niczego obawiać. – Przez niego przebija dobrać – podsumował Rattanaweerachon.
Akcja ratunkowa
Wydarzenia w jaskini Tham Luang Nang Non na północy Tajlandii śledziłi media na całym świecie. Do tego popularnego wśród turystów miejsca 23 czerwca wybrała się dwunastoosobowa drużyna piłkarska z trenerem. Tego samego dnia grupa zaginęła po tym, jak część jaskini została zalana. Poszukiwania zakończyły się sukcesem w poniedziałek 2 lipca.
Galeria:
Akcja ratunkowa w tajlandzkiej jaskini
Akcja ratunkowa, której celem było wydobycie z zalanej jaskini grupy 12 chłopców i ich opiekuna ruszyła 8 lipca nad ranem czasu polskiego, po blisko 2 tygodniach przygotowań. Ewakuacja zakończyła się 10 lipca, a następnego dnia zorganizowano konferencję z udziałem sztabu akcji ratunkowej. Jak podaje agencja Reutera, osoby, które spędziły ponad 2 tygodnie w jaskini widziały się już z bliskimi, ale przechodzą kwarantannę, która ma potrwać około tygodnia.
Czytaj też:
Pierwsze zdjęcia chłopców uratowanych z jaskini w Tajlandii