Francja. Kolejne starcia „żółtych kamizelek” z policją

Francja. Kolejne starcia „żółtych kamizelek” z policją

Demonstracja „żółtych kamizelek"
Demonstracja „żółtych kamizelek" Źródło: Newspix.pl / WENN
W sobotę po raz kolejny na ulice francuskich miast wyszli protestujący ubrani w „żółte kamizelki". Sprzeciwiają się polityce prezydenta Emmanuela Macrona.

Tysiące tak zwanych „żółtych kamizelek" przeszło przez Paryż i inne francuskie miasta. To już dziewiąty weekend, podczas którego dochodzi do protestów. W ten sposób demonstranci chcą okazać swój sprzeciw wobec polityki prowadzonej przez prezydenta . Agencja AFP podała, że 84 tys. osób wzięło udział w dzisiejszych protestach we Francji.

W Paryżu w okolicach Łuku Triumfalnego doszło do starć „żółtych kamizelek” z policją. Funkcjonariusze użyli gazu łzawiącego, a także armatek wodnych, by odepchnąć tych, którzy rzucali kamieniami i innymi przedmiotami w ich kierunku. Jak poinformował portal The News & Observer, sporadyczne akty przemocy odnotowano również w Bourges, Bordeaux, Rouen, Marsylii i Tuluzie. W wielu miejscach dochodziło do aktów wandalizmu i starć ze służbami.

twitter

Ubiegłotygodniowe protesty

Jak podaje BBC, 5 stycznia 2019 roku demonstracja „żółtych kamizelek” zaczęła się spokojnie, a zamieszki wybuchły po południu. Wtedy demonstranci zaczęli rzucać różnymi przedmiotami w kierunku policjantów, a ci odpowiedzieli gazem łzawiącym. Niespokojnie było także w siedzibie rzecznika rządu. Benjamin Griveaux razem ze współpracownikami został ewakuowany z budynku po tym, jak weszli tam demonstranci. Z jego relacji wynika, że manifestujący wybijali szyby w oknach i niszczyli zaparkowane w pobliżu samochody. Minister spraw wewnętrznych Christophe Castaner przekazał z kolei, że wówczas w całej Francji protestowało około 50 tys. osób.

Dlaczego protestują?

Przypomnijmy, Francuzi są oburzeni rosnącymi cenami paliwa. W ciągu ostatnich 12 miesięcy cena diesla wzrosła o 23 proc. W grudniu litr kosztował średnio 1,51 euro, osiągając najwyższy pułap od 2000 roku, a od stycznia 2019 roku zaplanowano kolejne podwyżki – o 6,5 centa na diesla i 2,9 centa na benzynę. Przemawiając w środę 14 listopada, bronił się, twierdząc że za wzrosty cen na stacjach paliw odpowiada sytuacja na światowym rynku paliwa. Z kolei w noworocznym przemówieniu podkreślił, że rząd będzie kontynuował swój program reform.

Czytaj też:
Fatalne notowania Macrona. Aż 75 proc. Francuzów niezadowolonych z jego prezydentury

Źródło: BBC / The News & Observer