Małysz czwarty w Sapporo

Małysz czwarty w Sapporo

Dodano:   /  Zmieniono: 
Szwajcar Simon Ammann triumfował na dużej skoczni w Sapporo. Adam Małysz zajął czwarte miejsce Od podium dzieliło go zaledwie 0,2 pkt.
Srebro w konkursie skoków na mistrzostwach świata w narciarstwie klasycznym w Sapporo wywalczył Fin Harri Olli, a brąz Norweg Roar Ljoekelsoey. Taki ukłąd na podium jest niespodzianką, między innymi dlategp, że że zabrakło na nim Małysza. Trzykrotny mistrz świata imponował w Sapporo formą. Dzień wcześniej znokautował rywali w kwalifikacjach, a najlepsi skoczkowie świata jednym tchem wymieniali go jako głównego faworyta konkursu. Małysz w tym sezonie często brylował podczas treningów i kwalifikacji, a tymczasem w zawodach inni stawali na podium. Tym razem było podobnie - dwukrotny medalista olimpijski skakał dobrze, ale brakowało mu tego, co sam nazywa "błyskiem". I dlatego tym razem tylko otarł się o podium. Wygrana Ammanna nie jest z pewnością tak dużym zaskoczeniem, jak jego dwa zwycięstwa w zimowych igrzyskach olimpijskich w Salt Lake City. Do Ameryki jechał jako zawodnik bez historii, w dodatku po dłuższym odpoczynku od skakania ze względu na groźny upadek podczas konkursu Pucharu Świata. Kolejne sezony były jednak dla Szwajcara stracone. Dopiero teraz zbliżył się do dyspozycji z 2002 roku, kilkukrotnie stając na podium PŚ. W styczniu na chwilę zgubił formę, jednak przed mistrzostwami w Sapporo znowu zaczął skakać bardzo dobrze. Mimo to niewielu widziało w nim kandydata do złota. Sensacją jest jednak drugie miejsce Olliego, 22-latka debiutującego w MŚ, dla którego dotąd największym sukcesem było piąte miejsce w styczniowych lotach w Vikersund. Na niego nie stawiał nikt. O medale mieli dla Finlandii walczyć Janne Ahonen i Matti Hautamaeki. Ljoekelsoey po raz kolejny udowodnił, że potrafi znakomicie przygotować się do ważnych imprez. Tak było przed MŚ 2005, kiedy zdobył srebro na dużej skoczni i przed zeszłorocznymi igrzyskami, w których wywalczył brąz na średnim obiekcie. Norweg w tym sezonie cały czas szukał formy. Kiedy 20 stycznia w Zakopanem wiatr dał mu drugie miejsce w konkursie, otwarcie przyznał, że na to nie zasługiwał. Mówił o popełnianych błędach i nadziei na poprawę "małymi kroczkami aż do mistrzostw". Trafił idealnie. W sobotę warunki do skakania nie były łatwe. Wiał lekki tylny wiatr, spychający zawodników do zeskoku. W pierwszej serii najdalej lądował Ammann - 125 metrów i wysokie noty. Olli skoczył metr bliżej. Ljoekelsoey i Małysz dwa metry bliżej. Polak przegrał z Norwegiem notami. Druga seria zapowiadała się emocjonująco. Małysz tracił do Olliego niecałe dwa punkty, a przewaga Ammanna nad skoczkiem z Wisły wynosiła 4,1 punktu. Przed drugimi próbami sędziowie podwyższyli rozbieg i konkurs od razu stał się ciekawszy. 28 z 30 finalistów oddało dalsze skoki. Sygnał do bardzo dalekich lotów dał jednak dopiero Ahonen, szósty po pierwszej serii. Fin uzyskał 130 metrów i po wylądowaniu sam sobie bił brawo. Zaraz po nim Austriak Thomas Morgenstern uzyskał 131,5 metra i podniósł ręce w geście triumfu. Okazało się, że za wcześnie. Na belce siedział już Małysz. Z progu wyszedł dość płasko, ale udało mu się wyciągnąć lot do 133. metra. W tym momencie był pierwszy. Ljoekelsoey dołożył do tego dwa metry i wyprzedził Polaka. Olli uzyskał aż 136,5 metra i na zeskoku szalał z radości. Srebrny medal miał już zapewniony. Na górze został tylko Ammann. Poleciał daleko, ale nie aż tak daleko jak Fin. Miał 134,5 metra i przez chwilę wszyscy na stadionie wokół "Okurayamy" zamarli, czekając na łączną notę Szwajcara. Wątpliwości co do tego, kto będzie pierwszy, trwały krótko. Kiedy na telebimach wyświetliła się nota 266,1 pkt, a obok liczba "1" Ammann odetchnął i rozpoczął świętowanie. Z Ollim wygrał zaledwie o 0,2 punktu. Dobre 13. miejsce w konkursie zajął Kamil Stoch, chociaż mogło być jeszcze lepiej. Na półmetku i skoku na odległość 117,5 metra był bowiem 10. W drugiej próbie za wcześnie wyszedł z progu, osiągnął 121 metrów i spadł o trzy pozycje. W niedzielę kolejne emocje na dużej skoczni w Sapporo, tym razem w konkursie drużynowym. A za tydzień na "Miyanomori" odbędzie się konkurs indywidualny na średnim obiekcie. Małysz znowu będzie walczył o medal. pap, em