– Przede wszystkim, w każdej akcji ratunkowej najważniejsi są ludzie, czyli pasażerowie i załoga. Wszyscy ratownicy przede wszystkim ratują osoby ze statku – stwierdził Ambrożewicz.
– Wykorzystane zostały śmigłowce, one są zawsze pierwsze na linii. Mają bardzo szybki czas reagowania i lecą, żeby ocenić całą sytuację. Natomiast konwencja SOLAS określa to, że wszystkie statki, które są wokół, mają obowiązek udzielić pomocy. Więc wszystkie siły i środki jakie są dostępne, powinny zostać wykorzystane do przeprowadzenia akcji ratunkowej – dodał.
Zatoka Hustadsvika słynie z silnych sztormów, wielu skalistych wysepek i podwodnych raf. Norwegia rozważa jednak poprawę bezpieczeństwa dla osób podróżujących wzdłuż jej rozległego wybrzeża. Powstał plan budowy gigantycznego tunelu oceanicznego przez skały w pobliżu miejsca, w którym dryfował statek.
Ukończony w 2017 roku Viking Sky ma 227 metrów długości i 47 800 ton pojemności. Jego armatorem jest spółka Viking Ocean Cruises z siedzibą w szwajcarskiej Bazylei.
Dwie awarie na Morzu Norweskim
Awaria wycieczkowca „Viking Sky” nastąpiła w Zatoce Hustadsvika, na Morzu Norweskim. Statek utracił moc silnika na pełnym morzu i zaczął dryfować. W wyniku zdarzenia 17 osób odniosło obrażenia i zostało zabranych do szpitala. Kiedy silnik niespodziewanie utracił moc, kapitan natychmiast nadał wezwanie pomocy. W tym samym czasie na Morzu Norweskim awarii uległ drugi statek, frachtowiec „Hagland Captain”, konieczna była ewakuacja jego 10-osobowej załogi.
Polak na pokładzie Viking Sky
Ministerstwo Spraw Zagranicznych potwierdziło, że jest w kontakcie z norweskimi służbami, w związku z akcją ratunkową na statku Viking Sky. Na statku jest jeden Polak. – Obywatelowi polskiemu nie grozi niebezpieczeństwo i nie jest poszkodowany – zapewniła Ewa Suwara, rzeczniczka MSZ.
Czytaj też:
Akcja ratunkowa na Nanga Parbat. Po wspinaczy poleciał helikopter