„Na stos szmatę” – miał pisać o Róży Thun. Na procesie zeznał, że nie wie nawet o kim mowa

„Na stos szmatę” – miał pisać o Róży Thun. Na procesie zeznał, że nie wie nawet o kim mowa

Róża Thun
Róża Thun Źródło: Newspix.pl / Grzegorz Krzyzewski/Fotonews
39-letni Tomasz B. nie przyznaje się do winy i twierdzi, że to nie on jest autorem nienawistnych komentarzy pisanych pod adresem europosłanki Róży Thun. Grozi mu od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności.

W styczniu ubiegłego roku w polskich mediach społecznościowych głośnym echem odbił się film dokumentalny zatytułowany „Polska stoi przed próbą – kobieta walcząca o swój kraj”. Opowiadał on o europosłance Róży Thun i jej poglądach na krajową politykę. Jak przypomina krakowska „Wyborcza”, polityk została wówczas ostro zaatakowana m.in. przez Ryszarda Czarneckiego z , który porównał ją do szmalcowników z czasów II wojny światowej.

W tamtym czasie w sieci pojawiły się też komentarze wzywające do przemocy względem eurodeputowanej. Autorem jednego z takich wpisów na  był właśnie Tomasz B. „Szmatę na stos” - pisał w kontekście Róży Thun. Jego komentarz zgłosiła przedstawicielka małopolskiego KOD, podkreślając konieczność walki z podobnymi treściami i ich autorami, którzy „czują się bezkarni”.

Tomasz B. stanął w końcu przed sądem. Utrzymuje, że to nie on jest autorem wpisu. Twierdzi nawet, że nie interesuje się polityką i nie znał samej Róży Thun, o której usłyszeć miał dopiero w momencie oskarżenia. Mówił, że dostęp do jego konta na Facebooku nie był zbyt dobrze zabezpieczony, a sam pozwala korzystać z niego członkom swojej rodziny. - Ktoś sobie żarty stroi. Ja nie komentuję wpisów na Facebooku - stwierdził, odnosząc się do nienawistnych wpisów. Za te „żarty” grozi w polskim prawie od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności.

Oskarżony Tomasz B. należy do Wojsk Obrony Terytorialnej. Do tej pory nie był karany.

Czytaj też:
Róża Thun tłumaczy słowa o różańcu. „Skandaliczna manipulacja rządowej telewizji”