Katastrofa statku na Dunaju. Spod podniesionego wraku wydobyto kolejne ciała ofiar

Katastrofa statku na Dunaju. Spod podniesionego wraku wydobyto kolejne ciała ofiar

Budapeszt
Budapeszt Źródło:Pixabay / hpgruesen
Węgierskie służby ratownicze podniosły z dna Dunaju wrak statku wycieczkowego „Syrenka”. Statek z grupą południowokoreańskich turystów na pokładzie zatonął dwa tygodnie temu po tym jak uderzył w niego statek-hotel „Viking Sigyn”. Kapitan tego ostatniego, Ukrainiec Jurij C. został zatrzymany przez policję i usłyszał zarzuty.

„Syrenka” zatonęła 29 maja w pobliżu Budapesztu. W katastrofie zginęło 28 osób: 26 południowokoreańskich turystów i 2 członków załogi z Węgier. We wtorek 11 czerwca węgierskie służby ratunkowe podniosły statek i zidentyfikowały kolejne 4 ofiary. Wciąż zaginione są ciała ostatnich czterech osób, które zginęły w wypadku.

Wrak „Syrenki” zostanie zabrany do Csepel, portu przemysłowego w południowym Budapeszcie. Tam ma być zbadany przez policję, która wszczęła śledztwo w tej sprawie. Katastrofa „Syrenki” to najtragiczniejszy wypadek na Dunaju od ponad 50 lat.

Kapitan statku „Viking Sigyn”, który doprowadził do wypadku to 64-letni Jurij C. z Odessy na Ukrainie. Został oskarżony o niewłaściwe postępowanie w ruchu wodnym, które doprowadziło do masowych ofiar. Prawnicy kapitana twierdzą, że jest on zdruzgotany wypadkiem, ale nie zrobił nic złego.

Jak doszło do wypadku?

Ze wstępnych ustaleń wynika, że jednostka, którą płynęli turyści, 29 maja po godzinie 21 zderzyła się z innym promem na wysokości węgierskiego parlamentu. Wskutek zderzenia statek żeglugi śródlądowej zatonął. Agencja Reutera podkreśla, że w tym czasie nad Budapesztem była ulewa, a na rzece występowały silne prądy.

Na pokładzie statku znajdowało się 35 osób: 30 turystów z Korei Południowej, troje przewodników i dwóch członków załogi z Węgier. Udało się uratować siedmioro Koreańczyków. Niedługo później z wody wydobyto zwłoki siedmiorga turystów. Los 19 osób od początku pozostawał nieznany. W nocy prowadzona była akcja ratunkowa, w której uczestniczyli nurkowie wyposażeni w specjalistyczny sprzęt. Ekipa miała przeszukać kilka kilometrów rzeki.

Węgierskie media cytują przedstawicieli służb, którzy twierdzą, że z każdą godziną malały szanse na odnalezienie kogoś żywego. Akcję ratunkową utrudniały silne prądy i podwyższony poziom wody w Dunaju. Ponieważ ratownicy spodziewali się, że ciała ofiar mogły zostać przeniesione w takich warunkach na duże odległości, wstrzymany został ruch na części Dunaju.

Czytaj też:
Ciało we wraku Wilhelma Gustloffa na dnie Bałtyku. Prokuratura w Lęborku wszczęła śledztwo

Źródło: Reuters