„Niezidentyfikowany obiekt” nad granicą Korei Południowej i Północnej. Południe wysłało myśliwce

„Niezidentyfikowany obiekt” nad granicą Korei Południowej i Północnej. Południe wysłało myśliwce

Południowokoreański myśliwiec wielozadaniowy F-35A
Południowokoreański myśliwiec wielozadaniowy F-35AŹródło:af.mil / U.S. Air Force photo by Tech. Sgt. Louis Vega Jr.
O „niezidentyfikowanym obiekcie” nad koreańską granicą poinformowali południowokoreańscy wojskowi. Jak się później okazało, alarm był fałszywy. Piloci wojskowych myśliwców potwierdzili, że „niezidentyfikowany obiekt” był jedynie stadem ptaków.

W poniedziałek 1 lipca, południowokoreańskie wojsko ogłosiło, że na radarze wykryło „ślady lotu niezidentyfikowanego obiektu” nad centralną częścią strefy zdemilitaryzowanej. Strefa zdemilitaryzowana to faktyczna granica pomiędzy dwoma Koreami. Kolegium szefów sztabów Korei Południowej podało, że podejmie odpowiednie środki w związku z wykryciem obiektu.

Początkowo spekulowano, że może to być północnokoreański helikopter lecący przez granicę do Korei Południowej. Jednak informację zdementowali piloci samolotów myśliwskich rozmieszczonych na tym obszarze, które zostały wysłane w celu sprawdzenia obiektu. Piloci donoszą, że „niezidentyfikowany obiekt” był w rzeczywistości grupą „obiektów” – stadem składającym się z około 20 ptaków.

Jak informuje agencja Associated Press na podstawie rozmowy z południowokoreańskim wojskowym Korea Południowa miała wcześniej, przed wysłaniem na rekonesans swoich myśliwców, ostrzec Północ, aby uniknąć niepotrzebnych napięć.

Do wydarzenia doszło dzień po historycznej wizycie prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa, który w innym miejscu w strefie zdemilitaryzowanej spotkał się z przywódcą Korei Północnej Kim Dzong Unem.

Trump na północnokoreańskiej ziemi

Donald Trump i Kim Dzong Un spotkali się w wiosce w Panmundżom w strefie zdemilitaryzowanej miedzy Koreami. Do spotkania doszło przy okazji uczestnictwa Donalda Trumpa w szczycie G20 w Japonii.

Jak donosi CNN, w strefie zdemilitaryzowanej jako pierwszy pojawił się Donald Trump, a kilka minut po nim przybył Kim Dzong Un. Przywódca Korei Północnej zaprosił prezydenta USA, by razem z nim przekroczył symboliczną linię demarkacyjną oddzielającą obie Koree. Tym samym Donald Trump stał się pierwszym urzędującym prezydentem USA, który postawił stopę na północnokoreańskiej ziemi. Wcześniej tylko dwaj politycy, którzy sprawowali najwyższy urząd w tym kraju, pojawiali się w Korei Północnej. Za każdym razem było to jednak już po tym, jak przestali być prezydentami. I tak Jimmy Carter odwiedził Koreę Płn w 1994 i 2010 roku, a Bill Clinton w 2009 roku.

– To historyczny moment – stwierdził Kim Dzong Un. – Przekroczenie tej linii to wielki zaszczyt – dodał Donald Trump, podkreślając „wielką przyjaźń” między nim, a dyktatorem. Prezydent Stanów Zjednoczonych podczas uścisku dłoni z Kim Dzong Unem zapowiedział też, że zaprosi go do Białego Domu.

Czytaj też:
Siostra Kim Dzong Una numerem dwa w Korei? Awansowała na „szczebel przywódców”

Źródło: Fox News