„Fakt”: Komornik w asyście policji zapukał do drzwi byłego premiera

„Fakt”: Komornik w asyście policji zapukał do drzwi byłego premiera

Kazimierz Marcinkiewicz
Kazimierz Marcinkiewicz Źródło:Newspix.pl / TEDI
Dziennikarze „Faktu” nie odpuszczają byłemu premierowi i pilnie śledzą jego potyczki z komornikiem. Tym razem twierdzą, że uciekł on ze swojego mieszkania przez balkon. Z doniesień medialnych wynika, że Kazimierz Marcinkiewicz nie płaci zasądzonych przez sąd alimentów na byłą żonę.

5 lipca Kazimierz Marcinkiewicz usłyszał zarzut niepłacenia alimentów na rzecz swojej byłej żony, Izabeli Olchowicz. Jak pisał „Super Express”, mowa tu o sumie przekraczającej 100 tys. złotych. Były polityk do winy się nie przyznaje, a w wywiadzie dla Onetu podkreślał, że „chętnie pójdzie do więzienia Ziobry”. – Wikt i opierunek i spokój. Dam radę, skoro wytrzymałem ze stalkerką trzy lata pod jednym dachem – mówił.

„Fakt” opisuje interwencję podjętą przez asesor z kancelarii komornika Michała Oporskiego, która w towarzystwie policji stawiła się przed drzwiami prowadzącymi do mieszkania Kazimierza Marcinkiewicza. Byłego premiera nie było jednak w domu, albo – jak twierdzi „Fakt” – uciekł po zauważeniu policji. Nieoficjalnie dziennikarze tabloidu dowiedzieli się, że były polityk opuścił mieszkanie przez balkon, ogródek i żywopłot. – Nie wypowiadam się dla mediów, dobrego dnia – odpowiedział sam Marcinkiewicz, pytany później przez dziennikarzy gazety.

Alimenty Marcinkiewicza

Kazimierz Marcinkiewicz był dwukrotnie żonaty. Z pierwszą żoną, z którą rozwiódł się w 2009 roku ma czworo dzieci. Po raz drugi ożenił się w sierpniu tego samego roku z Izabelą Olchowicz. Para rozwiodła się w 2018 roku. Sąd wówczas zasądził na rzecz Izabeli Olchowicz alimenty w wysokości 4 tys. złotych miesięcznie. Były premier został teraz wezwany do prokuratury w związku z tym, że ich rzekomo nie płaci. „Super Express” informuje, że wysokość długu alimentacyjnego Kazimierza Marcinkiewicz wynosi 112 tysięcy złotych.

– Dochodzenie jest w toku. Prokurator ogłosił podejrzanemu zarzut uchylania się od obowiązku alimentacyjnego i narażenia przez to pokrzywdzonej na niemożność zaspokojenia podstawowych potrzeb życiowych – powiedział prok. Łukasz Łapczyński, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie w rozmowie z „SE”.

Wiadomo, że Marcinkiewicz nie przyznał się do winy i złożył wyjaśnienia. Były premier zgodził się w rozmowie z Onetem na publikację swojego nazwiska i wizerunku oraz krótko skomentował sprawę. – Chętnie pójdę do więzienia Ziobry. Wikt i opierunek i spokój, a dam radę, skoro wytrzymałem ze stalkerką trzy lata pod jednym dachem – powiedział.

Czytaj też:
Marcinkiewicz mógł nie wystartować w zawodach Ironman? „Moja stalkerka zażądała, żeby komornik zabrał mi rower”

Źródło: Fakt