Polak uciekł z więzienia w Neapolu. Złapano go po nieco ponad dobie

Polak uciekł z więzienia w Neapolu. Złapano go po nieco ponad dobie

Zakład Karny Poggioreale w Neapolu
Zakład Karny Poggioreale w Neapolu Źródło:Wikimedia Commons / Mischa004
O ucieczce 32-letniego Polaka ze słynnego zakładu karnego Poggioreale w Neapolu pisały niemal wszystkie włoskie i polskie media. Sprawę dodatkowo nagłaśniały lokalne służby, dokładające dużych starań, by ponownie schwytać przestępcę. Ostatecznie wpadł kilka kilometrów od więzienia.

W poszukiwania Polaka zaangażowana była zarówno policja, jak i karabinierzy. Zmobilizowano dodatkowych funkcjonariuszy, a miejscową ludność ostrzeżono przed niebezpiecznym więźniem na wolności. Zintensyfikowane działania służb przyniosły szybki sukces. Na uciekiniera natrafiono nieco ponad dobę od ucieczki. Został znaleziony zaledwie kilka kilometrów od więzienia.

Jak donoszą włoskie media, zbiegiem jest 32-letni Robert L. z Polski. Mężczyzna do Poggioreale trafił w grudniu ubiegłego roku i od tamtego czasu czekał w areszcie na proces. Jest oskarżany o zabójstwo. Jego ofiarą miał paść murarz z Ukrainy.

Według relacji z Włoch, Robert L. miał przygotować przed ucieczką sznur z prześcieradeł. Dzięki niemu był w stanie opuścić się z wysokiego muru. Sztuka ta powiodła się, w przeciwieństwie do przypadku sprzed kilku lat, kiedy to inny osadzony odniósł poważne obrażenia podczas nieudanej próby ucieczki. Polak wykorzystał moment, gdy pozostali osadzeni udawali się do więziennej kaplicy na mszę świętą.

Więzienie Poggioreale słynie z ciężkich warunków. Określane jest jako najbardziej przepełniony zakład karny w Europie. Wiadomo też, że za jego murami zamykani są szefowie mafii. Luigi Castaldo ze związku zawodowego strażników więziennych w Neapolu ucieczkę więźnia tłumaczył brakami kadrowymi. Ośrodka z 2,5 tys. kryminalistów pilnuje jedynie 200 funkcjonariuszy.

Czytaj też:
Trzy siostry zabiły ojca i wezwały policję. Bił je, więził i wykorzystywał seksualnie
Czytaj też:
Emocjonalne zeznania Komendy przed sądem. „Mój klient przybliżył swoje cierpienia”
Czytaj też:
Charles Manson – seryjny morderca, który sam nigdy nie zabił

Źródło: Il Messaggero