Więcej nawet, nie był to samiec, ale niedźwiedzica z młodym. Gdy tylko mężczyzna zapalił światło w kuchni, wyrósł przed nim sporych rozmiarów, gotowy do walki o swoje potomstwo przeciwnik. Jak relacjonował później 71-letni mężczyzna, pierwszy cios łapą otrzymał w nos. Niewiele myśląc, oddał zwierzęciu w ten sam sposób. Kolejne uderzenie otrzymał już w klatkę piersiową.
W tym momencie w obronie rannego męża stanęła jego żona. Uzbrojona w kij baseballowy kobieta kilka razy uderzyła niedźwiedzicę twardym przyrządem. W obliczu walki z dwoma przeciwnikami zwierzę odpuściło i wybiegło z domu. Za nią pognało małe niedźwiedziątko.
Rany twarzy, ramion i klatki piersiowej Johnsona na szczęście okazały się niegroźne. Niestety, zgodnie z regulaminem Colorado Parks and Wildlife, strażnicy parku musieli później odszukać i uśpić atakujące człowieka zwierzę. Funkcjonariusze wykonali swoje zadanie. Nie udało im się jednak odnaleźć młodego niedźwiedzicy.
Późniejsza autopsja potwierdziła, że to właśnie uśpiony osobnik zaatakował Johnsona. W organizmie zwierzęcia odnaleziono także kilka przykrych niespodzianek: m.in. plastikową folię i kilka innych odpadów.
twitterCzytaj też:
Walka o jaskinie. Niedźwiedzie jaskiniowe wyginęły przez człowieka?Czytaj też:
Nie żyje popularny muzyk. Został zabity przez niedźwiedziaCzytaj też:
Niedźwiadek na łowach. Urocze nagranie z polskiego lasu