Polacy rozbili Azerów 5:0

Polacy rozbili Azerów 5:0

Dodano:   /  Zmieniono: 
PAP/Bartłomiej Zborowski
Polska wygrała w Warszawie z Azerbejdżanem 5:0 (3:0) w meczu grupy A eliminacji piłkarskich mistrzostw Europy.

Polska - Azebejdżan 5:0 (3:0)

Bramki: Jacek Bąk (2), Dariusz Dudka (5), Wojciech Łobodziński (33), Jacek Krzynówek (58), Przemysław Kaźmierczak (83). Żółte kartki: Azerbejdżan - Asłan Karimow, Ilgar Gurbanow, Wagif Dżawadow. Sędziował: Kristinn Jakobsson (Islandia). Widzów: 12 tys.

Polska: Artur Boruc - Marcin Wasilewski, Jacek Bąk, Dariusz Dudka, Michał Żewłakow - Wojciech Łobodziński, Mariusz Lewandowski, Łukasz Garguła, Jacek Krzynówek (78-Ireneusz Jeleń) - Maciej Żurawski, Radosław Matusiak (68-Przemysław Kaźmierczak).

Azerbejdżan: Dżachangir Gasanzade - Samir Abbasow, Ernani Pereira, Elmar Bachszijew, Aleksander Czertoganow - Asłan Karimow (67-Wagif Dżawadow), Ilgar Gurbanow, Branmir Subaszic, Emin Imamalijew (65-Murad Agakiszijew) - Kanan Kerimow, Leandro Gomes (62-Andre Luis Ładaga).

O takich meczach zwykło się mawiać, że to spotkania "do pierwszej bramki", a szybko zdobyty gol jest kluczem do zwycięstwa faworyta. Polscy piłkarze podczas zgrupowania we Wronkach także powtarzali, że najbardziej odpowiadałby im taki scenariusz spotkania w Warszawie.

Ich życzenia spełniły się bardzo szybko, a w głównej roli wystąpił Łukasz Garguła. W drugiej minucie pomocnik BOT GKS Bełchatów, po raz pierwszy występujący w meczu o punkty w podstawowym składzie, z rzutu wolnego idealnie dośrodkował do Jacka Bąka; obchodzący w sobotę 34. urodziny najbardziej doświadczony z polskich piłkarzy strzałem głową uzyskał prowadzenie.

Po kolejnych trzech minutach kibice oglądali podobną akcję "biało-czerwonych". Zaczęło się od Garguły, później Maciej Żurawski dokładnie zagrał do Dariusza Dudki, a zawodnik krakowskiej Wisły po raz drugi pokonał bramkarza rywali.

Po pięciu minutach gry mecz wydawał się rozstrzygnięty. Emocje, nie licząc strzałów z dystansu Mariusza Lewandowskiego i Jacka Krzynówka, skończyły się, na boisku i trybunach zapanowała atmosfera festynu. Kibice na zmianę skandowali nazwisko Adama Małysza i obrażali władze Polskiego Związku Piłki Nożnej (choć zapewne nie dlatego, że z loży honorowej mecz oglądał oskarżony o korupcję właściciel KSZO Ostrowiec Św. Mirosław Stasiak), a trybuny obiegła meksykańska fala.

O przerwanie sennej atmosfery zatroszczył się duet Łukasz Garguła - Wojciech Łobodziński. Pierwszy z nich po raz trzeci w sobotni wieczór dokładnie dośrodkował, a pomocnik Zagłębia Lubin głową posłał piłkę ponad wysuniętym przed linię bramkową Dżachangira Gasanzade i było 3:0.

Podopieczni Leo Beenhakkera mogli zacząć myśleć o wyrównaniu rekordu drużyny Pawła Janasa, która niemal równo dwa lata wcześniej pokonała w Warszawie Azerów 8:0.

W 38. minucie groźnie z rzutu wolnego strzelił Michał Żewłakow, ale bramkarz gości zdołał odbić piłkę. Chwilę później sam znalazł się przed nim Radosław Matusiak, jednak nie opanował piłki. Po transferze do Włoch wyraźnie brakuje mu regularnych występów na boisku i swobody gry, jaką zachwycał jesienią.

W drugiej połowie obraz gry nie zmienił się, a próby ataków gości zza Uralu można było policzyć na palcach jednej ręki. Wciąż popełniali jednak błędy w obronie i w 57. minucie stracili czwartego gola, którego z bliska +na raty+ zdobył Jacek Krzynówek.

Później przez długie minuty zmarznięci kibice nie mogli oklaskiwać składnych akcji czy groźnych strzałów, więc dla rozgrzewki odśpiewali "Sto lat" Jackowi Bąkowi i wywołali na boisko Ireneusza Jelenia.

Gracz francuskiego AJ Auxerre w 84. minucie miał okazję zdobyć piątego gola, ale skończyło się na rzucie rożnym. A jak rzut rożny to Łukasz Garguła, a jak Garguła - to dokładne dośrodkowanie i bramka po strzale głową. Tym razem na listę strzelców wpisał się Przemysław Kaźmierczak i podwyższył na 5:0.

Ostatnie minuty na trybunach to fetowanie okazałego zwycięstwa, choć było ono raczej spowodowane słabością rywala niż rewelacyjnym występem Polaków. Kibice nie mieli jednak wątpliwości kto był głównym autorem sukcesu i długo skandowali nazwisko Leo Beenhakkera.

W 88. minucie szansy uczczenia 60. występu w drużynie narodowej i wstąpienia do "Klubu Wybitnego Reprezentanta" miał Maciej Żurawski, jednak w dogodnej okazji uderzył tyle mocno, co niecelnie. Takie okazje miał w ostatnich sekundach jeszcze dwie, ale obie zmarnował.

Polski zespół wykonał zadanie i zdobył trzy punkty. Kolejny egzamin w meczu z teoretycznie znacznie słabszym rywalem w środę w Kielcach. Tym razem będzie nim Armenia.

Po meczu powiedzieli:

Szachin Dimijew (trener reprezentacji Azerbejdżanu): "Polacy byli znacznie lepszą drużyną. Najgorsze w naszym wykonaniu było pierwsze 5 minut, po których przegrywaliśmy już 0:2. Później sytuacja na boisku coraz bardziej się wyrównywała, były dobre momenty w grze Azerbejdżanu. Niestety, po kolejnych stałych fragmentach gry, straciliśmy następne gole.

Najsłabiej w moim zespole zagrali boczni pomocnicy. Natomiast w ekipie rywali właśnie druga linia była siłą napędową, a na wyróżnienie zasłużyli Żurawski, Matusiak i Krzynówek. Będziemy starali się jak najszybciej zapomnieć o tej porażce i z nowymi nadziejami szykować się do meczu z Finlandią".

Leo Beenhakker (trener reprezentacji Polski): "Jestem generalnie zadowolony z gry i wyniku. Stworzyliśmy około dziesięciu sytuacji, z których pięć zakończyło się bramkami. Zrealizowaliśmy wszystkie założenia taktyczne, nakreślone przed meczem. Po wczorajszym treningu musiałem zmienić swoje plany odnośnie składu, ponieważ kontuzji doznał Radomski, a Rasiak jest chory.

Mieliśmy bardzo dużo informacji o drużynie Azerbejdżanu. Niczym nas nie zaskoczyła, tak jak przewidywaliśmy, tak zagrała.

W kolejnych spotkaniach eliminacyjnych musimy grać z jeszcze większym zaangażowaniem w drugiej linii. Mam pomysł na skład na spotkanie z Armenią, ale za wcześnie o tym mówić, bowiem znów ktoś może odnieść kontuzję.

Polscy kibice mają prawo oczekiwać kolejnych zwycięstw i jestem zadowolony, że fani wierzą w drużynę".

Maciej Żurawski (kapitan reprezentacji Polski): "Fajny mecz, fajny wynik i, co najważniejsze, kolejne trzy punkty w eliminacjach mistrzostw Europy. Udany początek ułatwił nam zadanie, choć nawet przy prowadzeniu 3:0 trener uczulał w przerwie w szatni, że powinniśmy grać jakby był remis. Trochę żal, że nie udało mi się wykorzystać jednej z trzech okazji w końcówce, bo nigdy nie ukrywałem, że zdobywanie goli sprawia mi wiele frajdy. Ważne jednak, że trafiali koledzy, a ja cieszę się, że po raz pierwszy od niemal dwóch miesięcy rozegrałem całe spotkanie i wytrzymałem jego trudy".

Jacek Bąk (obchodził w sobotę 34. urodziny): "Zrobiłem sobie miły prezent. Gol w takim dniu w meczu reprezentacji sprawia szczególną radość, tym bardziej że +otworzyłem+ wynik. Ćwiczyliśmy wykonywanie stałych fragmentów gry na zgrupowaniu we Wronkach i jak widać opłaciło się. W meczach z rywalami, którzy myślą głównie o obronie, rzuty rożne i wolne mogą być rozstrzygające. Nie popadajmy jednak w hurraoptymizm, bo przed nami jeszcze wiele trudnych meczów, szczególnie wyjazdowych i o awans nie będzie łatwo. Ważne jednak, że systematycznie gromadzimy punkty".

Artur Boruc: "Trochę zmarzłem, ale nie narzekam. Nie będę płakał, że Azerowie nie stworzyli praktycznie żadnej sytuacji pod naszą bramką. Są takie mecze, że rywale nie zatrudniają bramkarza i wtedy samemu trzeba się rozgrzewać, dbać o koncentrację. Byłoby super, gdybyśmy każdy mecz zaczynali w takim stylu. Dwie bramki w pięć minut, to znacznie ułatwia zadanie w pozostałych 85".

Marcin Wasilewski: "Mecz ułożył się fantastycznie. Teoretycznie słabszego rywala trzeba skarcić właśnie na początku, by nie dać mu uwierzyć w możliwość uzyskania korzystnego wyniku. Gdybyśmy tak szybko nie zdobyli bramek, mogłoby być ciężej. Przed meczami z Azerbejdżanem i Armenią zakładaliśmy zdobycie sześciu punktów, więc plan jest wykonany dopiero w połowie, dlatego nie boję się o koncentrację przed spotkaniem w Kielcach. W pierwszej połowie dość ostro potraktowałem rywala i sędzia mnie uczulał bym na tym poprzestał, bo będzie kartka. Zresztą życzyłbym sobie zawsze takich arbitrów. Bardzo sympatyczny pan, miło się z nim współpracowało".

Radosław Matusiak: "Przewidywaliśmy, że szybko zdobyty gol ułatwi nam sprawę. I tak się stało. Mecz ułożył się po naszej myśli. Trudno o lepszy początek. Miałem dwie niezłe sytuacje, szkoda szczególnie tej z końcówki pierwszej połowy kiedy piłka mi odskoczyła. Widocznie nie był to mój dzień. Może w środę w Kielcach znowu dostanę szansę i poprawię się".

Łukasz Garguła (wspólnie z Dariuszem Dudką jako ostatni opuścili szatnię, gdyż zostali wylosowani do kontroli antydopingowej): "Cieszę się, że jestem chwalony po tym meczu, ale dostrzegam swoje błędy, choćby kilka prostych strat w środku pola. Na pewno trzy asysty, które dzisiaj zanotowałem, dają mi sporo satysfakcji, ale wcale nie gwarantują miejsca w składzie w następnym meczu. Sporo uwagi poświęciliśmy na zgrupowaniu stałym fragmentom gry i to przyniosło efekty. Nie czuję się bohaterem. Czy dołączę do Radka Matusiaka w Palermo? Ten klub ma prawo pierwokupu i robię wszystko, by przekonać Włochów do siebie. Dzisiejszy mecz może niewiele mi pomógł, ale na pewno nie zaszkodził".

Wyniki - grupa A: 
Kazachstan - Serbia 2:1 (0:0) Polska - Azerbejdżan 5:0 (3:0) Portugalia - Belgia 4:0 (0:0
Tabela - grupa A:

1. Polska 6 4 1 1 11-5 13 2. Finlandia 5 3 2 0 7-2 11 3. Portugalia 5 3 1 1 12-3 10 4. Serbia 5 3 1 1 7-3 10
5. Belgia 6 2 1 3 4-6 7 6. Kazachstan 6 1 2 3 3-8 5 7. Armenia 4 0 1 3 0-5 1 8. Azerbejdżan 5 0 1 4 1-13 1

Następne mecze - 28 marca:
Azerbejdżan - Finlandia Polska - Armenia Serbia - Portugalia.

 

pap, ss