Prokuratura potwierdziła doniesienia o śmierci 57-latka w Łukowie. Do zdarzenia doszło na terenie zakładów mięsnych. – Mężczyzna został ciężko ranny. Na miejsce została wezwana karetka. Pomimo podjętej reanimacji, 57-latek zmarł – przekazał zastępca Prokuratora Rejonowego w Lublinie Adam Makosz.
W sprawie prowadzone jest prokuratorskie śledztwo. Sprawdzane jest, czy tragedia nastąpiła na skutek nieszczęśliwego wypadku czy też może niedopatrzenia. Pod uwagę brane są różne scenariusze: zarówno z winy pracownika, jak i osób odpowiedzialnych za przestrzeganie norm BHP na terenie zakładu.
– Inaczej mówiąc, sprawdzamy czy w zakładzie obowiązywały odpowiednie procedury, a jeśli obowiązywały to, czy zostały one prawidłowo opracowane. Jest też możliwość, że procedury były prawidłowe, jednak pracownik się do nich nie zastosował – poinformował TVN24.pl prokurator Makosz.
Obecnie trwa przesłuchiwanie świadków i gromadzenie pozostałego materiału dowodowego. Prokuratura powołała biegłego wyspecjalizowanego w przepisach bezpieczeństwa i higieny pracy, który ma wydać swoją opinię co do zdarzenia w Łukowie.
Tragedia w Łukowie. Atak byka podczas rozładunku?
Lokalne media podały, że do ataku była doszło podczas rozładunku zwierząt dostarczonych do ubojni. Prokuratorskie śledztwo prowadzone jest w dwóch kierunkach: narażenia pracownika na utratę życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu poprzez naruszenie zasad bezpieczeństwa i higieny pracy oraz nieumyślnego spowodowania śmierci.
Zarząd Zakładów Mięsnych Łuków wydał oświadczenie w tej sprawie. Odmówił „przedstawienia szczegółowych informacji dotyczących okoliczności związanych z przebiegiem tego zdarzenia”. Zaznaczono w komunikacie, iż „powołane do tego instytucje i organy prowadzą postępowania wyjaśniające w przedmiotowej sprawie”.
Czytaj też:
Były oficer BOR przyznał się do składania fałszywych zeznań ws. wypadku Szydło. „Pójdą siedzieć”