Do tragicznego wypadku z udziałem Polaków doszło 7 kwietnia. Przewrócił się autokar, wiozący turystów z naszego kraju na lotnisko w Hurghadzie. Zginęły wówczas 3 osoby, a 16 zostało rannych. Wśród poszkodowanych znalazła się właśnie Paulina Mroncz, która do Egiptu wybrała się ze swoim chłopakiem. Dzień wypadku był jednocześnie dniem ich powrotu.
19-letnia Polka wspomina, że tamtego dnia kierowca „jechał jak szalony” mimo znaków ostrzegawczych na drodze. – Ja z samego wypadku niewiele pamiętam. Wiem, że uratował mnie mój chłopak z jakąś panią. Leżałam przygnieciona, oni mnie wyciągali. Mówiłam, żeby mnie zostawili, bo nie chcę żyć bez rąk – opowiedziała portalowi „Kobieta XL”.
Wypadek Polaków w Egipcie. Paulina zbiera na protezę
W egipskim szpitalu Paulina spędziła miesiąc. Lewą rękę miała przyszytą do brzucha z racji na spodziewany przeszczep skóry. Po kilku dniach od wypadku towarzyszył jej ojciec. Kobieta jeszcze po powrocie do Polski musiała znaleźć się w szpitalu. Obecnie znajduje się pod opieką psychologa. Nie wie, co będzie robić w życiu, ale porzuciła plany związane z zawodem kosmetyczki. Zbiera obecnie na bioniczną protezę ręki, której koszt to około 350 tys. zł.
„Wiem, że nigdy nie uda nam się zapomnieć o wypadku. Że cień potwornych wydarzeń poprzedniego miesiąca zostanie z nią już na zawsze, że do końca życia będzie zmagać się z traumą. Jedyne co mogę zrobić, to sprawić, by jej przyszłość była łatwiejsza... Tylko Ty możesz mi w tym pomóc” – pisał pod zbiórką tata Pauliny.
Czytaj też:
Wypadek autokaru z Polakami w Egipcie. MSZ informuje o stanie zdrowia rannych