Dyrektorka zawiadomiła kurię o niewłaściwym zachowaniu księdza. Mieszkańcy wsi chcieli wywieźć ją na taczkach

Dyrektorka zawiadomiła kurię o niewłaściwym zachowaniu księdza. Mieszkańcy wsi chcieli wywieźć ją na taczkach

Ksiądz, zdjęcie ilustracyjne
Ksiądz, zdjęcie ilustracyjneŹródło:Shutterstock / iweta0077
Dyrektorka jednej ze szkół na Podkarpaciu zgłosiła kurii, że ksiądz niewłaściwie traktuje dzieci. W reakcji mieszkańcy wsi pojawili się przed szkołą i chcieli wywieść ją na taczkach. Kobieta odeszła ze stanowiska, a ksiądz wrócił na parafię – poinformowała „Gazeta Wyborcza”.

Dyrektorka jednej z małych, wiejskich szkół podstawowych na Podkarpaciu opowiedziała o całej sytuacji w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”. Z jej relacji wynika, że od uczniów starszych klas otrzymała informacje, że niewłaściwych zachowaniu księdza podczas lekcji religii. – Że ksiądz dotyka po udach, wkłada rękę między nogi, a kiedy głaszcze po plecach, ręką schodzi do pośladków. Czuli się z tym źle, niekomfortowo – powiedziała dyrektorka.

Szokująca relacja dyrektorki szkoły

Uczniowie zgłosili sprawę nauczycielom, a ci dyrektorce. Ta od razu podjęła kroki – zorganizowała spotkanie z dziećmi i zadzwoniła do księdza, by nie przychodził do pracy. – Na spotkaniu widziałam, że dziewczyny są zdenerwowane, roztrzęsione. Płakały. Nie wyobrażałam więc sobie, żeby ksiądz prowadził normalnie lekcje religii, skoro uczennice się go boją – relacjonowała w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”. Jednocześnie dodała, że „nigdy nie użyła słowa «molestowanie»”, bo to „mocne słowo”.

Kobieta zgłosiła sprawę do kurii i zorganizowała spotkanie z rodzicami. Według niej później dowiedziała się, że większość rodziców nie uwierzyła swoim dzieciom. – Za to zaraz po tym spotkaniu zaczęły się pielgrzymki rodziców do mnie: że to nieprawda, dlaczego tak robię, dlaczego chcę pognębić księdza. Dzieci zaczęły zgłaszać nauczycielom, że krzyczą za nimi na wsi, że czują złość wsi do siebie – mówiła.

Rodzice żądali, żeby przez zgłoszeniem sprawy na policję, zorganizowano im spotkanie w kurii. Doszło do niego kilka dni później. Rodzicom wytłumaczono, że ksiądz został odsunięty od obowiązków wyjaśniania sprawy, i powiadomiono ich o procedurach.

Tłum przed szkołą. Chcieli wywieźć kobietę na taczkach

W tym czasie, jak wynika z relacji dyrektorki, przed szkołą zaczął gromadzić się tłum. – Ludzie przyszli po majówce bronić księdza. Kiedy wyszliśmy, zaczęły się krzyki, przekleństwa. Ktoś przywiózł taczki. Chciano mnie na te taczki wrzucić, ale chyba zabrakło odwagi. Nie mogłam wyjść ze szkoły, wyrywano mi telefon, kazano mi „wyp********”, zarzucano mi, że ja to rozhulałam, a koronny argument był taki, że nie mam chłopa, więc innym zazdroszczę – powiedziała dyrektorka. Jak dodała, „argumenty rodziców były takie, że przecież się nic nie stało, a księża zawsze macali”.

Kobieta wskazała, że mieszkańcy wsi mieli do niej największe pretensje„ o to, że”po co to zgłaszała„. – Po co cokolwiek robiłam? To mnie najbardziej przeraziło. Jedna z mam powiedziała mi:”Ale co się takiego stało? Księża zawsze macali, sadzali sobie dzieci na kolana. Żeby pani wiedziała, co się kiedyś działo„ – powiedziała w rozmowie z gazetą.

Sprawa umorzona, dyrektorka odeszła ze szkoły

Dyrektorka nie wezwała policji, bo jak mówiła, „zrobiłby się taki dym na tej wsi, a konsekwencje poniosłyby te dzieci”.

Po całej sprawie dyrektorka odeszła ze szkoły. Sprawa księdza została ostatecznie umorzona i wrócił na parafię „na prośbę mieszkańców”, ale już nie uczy w tej placówce.

Czytaj też:
Ks. Isakowicz-Zaleski o archiwach ws. molestowania dzieci: Wierzchołek góry lodowej
Czytaj też:
Prymas Polski skomentował wstrząsający raport ws. molestowania. „Byliśmy naiwni”

Źródło: Gazeta Wyborcza