Wierni zarzucają proboszczowi liczne nieprawidłowości. „Zrobił sobie prywatną parafię, swój folwark”

Wierni zarzucają proboszczowi liczne nieprawidłowości. „Zrobił sobie prywatną parafię, swój folwark”

Kościół pw. Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Łaszczowie
Kościół pw. Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Łaszczowie Źródło: Wikimedia Commons / CC BY 3.0 / Jakub Kruczek
Wymuszanie wysokich opłat, niejasne rozliczenia i liczne zmiany wikariuszy – to tylko część z nieprawidłowości, jakie parafianie z Łaszczowa na Lubelszczyźnie zarzucają swojemu proboszczowi. Kościelne władze nie reagują mimo skarg do biskupa i nuncjatury.

Lubelska „Gazeta Wyborcza” opisała historię ks. Krzysztofa Świty, proboszcza parafii pw. św. Apostołów Piotra i Pawła w Łaszczowie na wschodzie Lubelszczyzny. Podczas blisko dziewięciu lat, gdy ksiądz jest proboszczem, parafię opuściło czterech wikarych, z których dwóch zrzuciło sutannę, a jeden nagle został przeniesiony bez powodu tuż po tym, gdy wstawił się za parafianami. Obecny pomocnik proboszcza znany jest policji i prokuraturze m.in. z jazdy autem po alkoholu.

Parafianie zarzucają proboszczowi nadużycia. Przeniesiony wikary zabrał głos

Dziennikarz „Gazety Wyborczej” Jacek Brzuszkiewicz rozmawiał na miejscu z wiernymi parafii w Łaszczowie na Lubelszczyźnie i zebrał historie o licznych nadużyciach i nieprawidłowościach, do jakich miało dochodzić w czasie kiedy ks. Krzysztof Świta jest tu proboszczem.

Pierwszą historię opowiedziała dziennikarzowi Marzena Stromidło, która popadła w konflikt z proboszczem, gdy ten pytany o ostanie namaszczenie dla jej umierającej matki, kazał jej czekać trzy tygodnie. Sakramentu udzielił ówczesny wikary, ks. Krzysztof. I to również ks. Krzysztof zgodził się pogrzebać zmarłą we wrześniu matkę pani Marzeny za ofiarę w wysokości 400 złotych, gdy oburzony proboszcz miał powiedzieć, że on bierze za pogrzeb od 1000 do 1500 złotych i pogrzebu nie będzie. Jak podaje „Gazeta Wyborcza”, koperta za pogrzeb w o wiele większym i zamożniejszym Lublinie wynosi zwykle około 700-800 złotych.

W październiku pani Marzena złożyła w tej sprawie skargę do biskupa zamojsko-lubaczowskiego ks. Mariana Rojka. – Kuria przesłała mi odpowiedź proboszcza Świty, którą przesłał biskupowi ze swoimi tłumaczeniami. Proszę sobie wyobrazić, że proboszcz napisał, że zgodził się przyjąć 400 zł ode mnie za pogrzeb mamy, choć przeciwny był temu wikary. Jak tak można tak kłamać, przecież przy rozmowie o kosztach pogrzebu było kilku świadków. Tak być nie może. Jakby co, wszystko są gotowi powtórzyć – relacjonowała zdenerwowana kobieta.

Sam ksiądz Krzysztof po tej sytuacji został nagle przeniesiony do parafii w mieście 70 kilometrów dalej. – Zostałem wezwany do siedziby kurii, gdzie oświadczono mi, że zmieniam parafię. Moja zgoda bądź jej brak tu nie miała nic do rzeczy. Po prostu decyzja w tej sprawie już zapadła. Koniec kropka. Zbliżało się Wszystkich Świętych, sprzątanie grobów rodzinnych, opieka nad mamą, a ja na wyprowadzkę miałem dwa dni. Pewnie dlatego, bym nie został w Łaszczowie do niedzieli i za dużo wiernym z ambony nie powiedział – wyznaje duchowny w rozmowie z dziennikarzem „Wyborczej”. – To niesprawiedliwe i mocno krzywdzące. Do Łaszczowa przyjechałem w sierpniu 2023 r. Na okres czterech, może pięciu lat. Po roku i dwóch miesiącach zostałem z niej usunięty. Tyle się teraz mówi o tych złych rzeczach w Kościele, a ja idealnie zacząłem pasować do tego obrazu. Przenieśli go, bo coś ma za uszami. Strasznie to przeżyłem. Do tego dochodzą sprawy dnia powszedniego. Uczyłem religii, miałem tam umowę do końca roku szkolnego, ale mnie przenieśli i zostałem z niczym. I pytam, czy tak się postępuje z człowiekiem? – dodaje rozżalony.

Czterech wikarych w 9 lat. „Sumienie mi na to nie pozwala”

Księdzu kuria nie podała żadnego powodu jego usunięcia, ale jest przekonany, że za wszystkim stał ks. Świta. – Słyszałem, że parafianom podobały się moje kazania. Sam już nie wiem, być może księdza proboszcza ludzie chwalili za mało. Długo myślałem, dlaczego mnie tak potraktowano. Słyszałem, że pojawiły się jakieś maile parafian do kurii. I niby, że miałem, z nimi coś wspólnego. Ale to absolutna nieprawda – wskazuje. – Ale proszę wyraźnie napisać, że to nie Kościół jest zły, tylko ludzie w tym kościele – podkreślił wciąż rozżalony duchowny.

Jeśli chodzi o wikarych, to z parafii za czasów ks. Świty odeszło już czterech. Dwóch zrzuciło sutannę, w tym ks. Paweł. – Wrażliwy chłopak. To, co zobaczył w Łaszczowie, musiało wywrzeć na nim duże piętno. Wikary był na pewno do uratowania dla Kościoła. Ale się odwrócił, podobno poznał dziewczynę i razem wyjechali – mówi dziennikarzowi „Wyborczej” była członkini rady parafialnej z Łaszczowa.

Były ks. Mariusz obecnie jeździ na aplikacji taksówkowej. Nie chciał rozmawiać z dziennikarzami. – Pan mu da spokój. On nie chce wracać do tego wszystkiego, co było w Łaszczowie. Przypłacił to zdrowiem. Kiedy zacznie o proboszczu Świcie opowiadać, to wszystko może wrócić – powiedział „Gazecie Wyborczej” jego znajomy. Ks. Grzegorz, który służy obecnie w innej parafii w diecezji zamojsko-lubaczowskiej na spotkaniu wręczył dziennikarzowi kartkę z komentarzem dotyczącym proboszcza Świty z wyznaniem „Chciałbym myśleć o nim dobrze, ale moje sumienie mi na to nie pozwala”.

Obecnie w parafii pomaga ksiądz Andrzej T. z sąsiedniej gminy. Duchowny jest kapłanem w jednostce ochrony zdrowia, znanym przez policję i prokuraturę z tego, że w 2013 r. jechał swoim autem do szkoły na lekcje religii, mając we krwi blisko promil alkoholu. Przyznał, że poprzedniego wieczoru wypił pół litra wódki.

Sąd drugiej instancji warunkowo umorzył sprawę, przychylając się do tłumaczeń obrońcy, że wyczyn duchownego należy do „kręgu przestępstw drobnych”, bo ten poruszał się drogą mało uczęszczaną. Dzięki temu ksiądz mógł dalej nauczać w szkole, a został ukarany jedynie przez zabranie prawa jazdy na rok i 800 złotową grzywnę. Ksiądz padł także ofiarą szantażu ze strony trzech młodych mężczyzn, którzy umówili się z nim na seks na portalu gejowskim. Była to prowokacja, gdyż mężczyźni chcieli wyłącznie szantażować księdza ujawnieniem tego faktu.

Wymuszanie wysokich opłat i niejasne rozliczenia. Parafianie skarżą się do biskupa i nuncjusza

Wracając do ks. Świty, parafianie zarzucają mu także wiele innych zachowań, które uznają za niewłaściwe. Ksiądz miał zamawiać do remontów znajome ekipy, działające po cenach wyższych niż rynkowe. Poza tym miał nie wypłacić obiecanej pensji zatrudnionej kucharce, czy zaniżać rachunki w księdze parafialnej dotyczące ofiar składanych przez wiernych.

–Raz byłem świadkiem, jak wierny wpłacił 100 zł za intencję mszalną, a proboszcz wpisał w książce tylko 50 zł. Kolejny przykład. Pewnego dnia na plebanię przyszło kilka osób zapłacić za intencję. Proboszcz ich na bieżąco nie wpisywał. Po jakimś czasie zajrzałem do książki, a tam tego dnia każdy miał wpłacić tylko po 50 zł. Przecież u nas w parafii było przyjęte, że każda intencja to 100 zł, co najmniej – oburza się były wikary, który w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” deklaruje, że gotów jest to poświadczyć.

– Proboszcz Świta zrobił sobie w Łaszczowie taką trochę prywatną parafię, swój folwark. A księża i parafianie to jego taki usłużny lud. Czy tak być powinno? Nie powinno. Ale kto to ma zmienić? – mówił dziennikarzowi jeden z wiernych.

W końcu grupa oburzonych parafian z Łaszczowa w listopadzie pojechali do siedziby kurii w Zamościu, mając ze sobą podpisy w obronie księdza Krzysztofa i skarżąc się na tryb jego odwołania. – Wikary w naszej gminie był osobą powszechnie szanowaną i lubianą. Dlatego w dość krótkim czasie zebraliśmy ponad 4 tys. podpisów w jego obronie, także z sąsiednich miejscowości, którzy chodzili do naszego kościoła – opowiada Marzena Stromidło, która spotkała się z biskupem Marianem Rojkiem razem z trzema innymi parafiankami.

Krótka rozmowa miała przebiec w nerwowej atmosferze, a biskup miał oznajmić parafiankom, że to nie ich sprawa, a jego decyzja, która zapadła po rozmowie z proboszczem Świtą i wikarym Krzysztofem. – Biskup skłamał, bo wikarego o żadnych powodach odwołania nie poinformował – mówi pani Marzena.

Ksiądz Świta zabiera głos: Zaprzeczam pomówieniom

Pytany o sprawę przez dziennikarza „Wyborczej” rzecznik prasowej kurii zamojsko-lubaczowskiej ks. Sylwester Zwolak stwierdził tylko, że nastąpiła „słuszna przyczyna” odwołania, a wszystko jest zgodne z Kodeksem Prawa Kanonicznego. Parafianie z Łaszczowa o odwołaniu wikarego powiadomili jeszcze w listopadzie także Nuncjaturę Apostolską w Warszawie. Ani oni, ani dziennikarz „Wyborczej”, który pytania zadał 21 stycznia, nie uzyskali do tej pory odpowiedzi.

Sam ksiądz Świta początkowo nie chciał komentować sprawy w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”. Miał za to wypytywać o nazwiska osób, które formułują zarzuty w jego stronę.

– W trosce o prawdę i dobro wspólnoty parafialnej stanowczo zaprzeczam rozpowszechnianym pomówieniom – odpowiedział w końcu po kilku dniach na zadane pisemnie pytania. – Każda decyzja duszpasterska była podejmowana zgodnie z przepisami kościelnymi, w duchu sprawiedliwości i troski o parafian. W kwestiach finansowych parafia działa w sposób przejrzysty i zgodny z obowiązującymi zasadami. Jeśli ktoś czuje się poszkodowany, istnieją odpowiednie drogi do wyjaśnienia sprawy, a nie publiczne oszczerstwa – dodał.

Czytaj też:
Czy to koniec spowiedzi dla dzieci? Ksiądz teolog rozwiewa wątpliwości
Czytaj też:
Znany ksiądz zapytany o spowiedź online. Tak zareagował

Opracował:
Źródło: Gazeta Wyborcza