Mieszkanka miejscowości Sięciaszka Druga (na Lubelszczyźnie) prezentowała się w internecie jako wspaniała matka, która walczy o zdrowie córki. Ta miała cierpieć na pęcherzycę, czyli rodzaj choroby autoimmunologicznej, która objawia się na skórze. Nabłonek największego organu ludzkiego w wielu miejscach odstaje od błon śluzowych, ze względu na toczącą się w organizmie wojnę domową. Kobieta zakładała w internecie zbiórki pieniędzy, by pomóc dziecku. Mówiła o jej i swoim cierpieniu – o bólu dziewięciolatki i o tym, że nie może jej przytulić.
Nikt nie podejrzewał czegoś niepokojącego, do momentu, aż sprawie nie przyjrzeli się lekarze z Lublina.
Sięciaszka Druga na Lubelszczyźnie.
Dyrektorka jednego ze szpitali w stolicy Lubelszczyzny powiadomił śledczych. — Zawiadamiająca wskazała, iż obraz kliniczny oraz przebieg choroby małoletniej nie odpowiadał żadnej znanej naukowo i empirycznie jednostce chorobowej, co więcej, morfologia (kształt) i ewolucja wykwitów skórnych na twarzy dziecka nie miały charakteru naturalnego, a okoliczności ich powstania należało wyjaśnić — tłumaczy przedstawicielka Prokuratury Okręgowej w Lublinie w komunikacie, który opublikowany został na stronie internetowej.
Do sprawy włączono biegłych, którzy stwierdzili, że zmiany skórne miały nie powstać z powodu choroby. — Biegli zwrócili uwagę na intencjonalne oddziaływanie na skórę małoletniej pokrzywdzonej substancji drażniącej/żrącej, bowiem miejsca kontaktu skóry i substancji toksycznej przybierały formy geometryczne (kwadratów, prostokątów), co nie mogło nastąpić z przyczyn uwarunkowanych chorobowo. Co więcej, masywne zmiany występowały praktycznie tylko w jednej okolicy ciała dziecka. Specjaliści wykluczyli również wystąpienie u pokrzywdzonej wszystkich znanych światowej nauce i praktyce lekarskiej chorób skóry — tłumaczy prok. Jolanta Dębiec.
Matka twierdziła, że jej dziecko cierpi na różne problemy zdrowotne, co okazało się nieprawdą. Nie stwierdzono niepełnosprawności intelektualnej, autyzmu czy padaczki u dziewięciolatki. Mieszkanka Sięciaszki Drugiej została zatrzymana i tymczasowo aresztowana. Sąd rodzinny zdecydował o zawieszeniu jej praw rodzicielskich.
Dziecko obecnie uczy się, nawiązuje społeczne relacje, a zmiany skórne zniknęły. Nie stwierdzono też pojawienia się nowych.
„Nie przyznała się do popełnienia zarzucanego jej czynu”
W środę śledczy skierowali do Sądu Okręgowego w Siedlcach akt oskarżenia przeciwko podejrzanej o znęcanie się fizyczne i psychiczne na córce matce (między 2017 a 2024 rokiem). – Nie przyznała się do popełnienia zarzucanego jej czynu wyjaśniając między innymi, iż zajmowała się czynnościami higieniczno-sanitarnymi dotyczącymi ciała dziecka – przytacza słowa kobiety rzeczniczka prokuratury. Grozi jej 20 lat więzienia.
Biegli psychiatrzy stwierdzili, że kobieta „w czasie popełniania zarzucanego czynu miała w pełni zachowaną zdolność zarówno do rozpoznania jego znaczenia jak i zdolność do pokierowania swoim zachowaniem”. – W ocenie biegłych psychiatrów wykazuje natomiast zaburzenia osobowości w postaci zaburzeń pozorowanych, to jest zespołu Münchhausena z przeniesienia, które to zaburzenia polegają na celowym wprowadzaniu przez opiekuna objawów choroby u dziecka lub innej osoby pod jej opieką, aby wzbudzić współczucie i uwagę ze strony otoczenia, a także uzyskać z tego tytułu korzyści – m.in. finansowe – wskazuje prok. Dębiec.
Czytaj też:
Brutalne napaści w Warszawie. Mężczyzna atakował kobiety kostką brukowąCzytaj też:
Eksmitowali ich po 25 latach. Zostawili rzeczy osobiste przed domem