Dziennik „Frankfurter Allgemeine Zeitung” pisze, że niemieccy uczniowie są niewystarczająco zorientowani w faktach historycznych lub błędnie je interpretują. Gdy otrzymają pytanie o jeden z najgorszych momentów w historii świata, lata 1939-1945, który zaczął się od ataku Niemiec na Polskę (poprzez ostrzelanie Wojskowej Składnicy Tranzytowej na Westerplatte w Gdańsku), padają niekiedy niepokojące odpowiedzi.
Część młodego pokolenia uważa, że to my „sprowokowaliśmy wojnę”, a także, że „Żydzi byli w jakiś sposób współwinni” – choć nie wiadomo, czy chodzi o wybuch konfliktu zbrojnego, czy zagładę – Holocaust (ludobójstwo około sześciu milionów przedstawicieli narodu semickiego w Europie).
Polska przyczyniła się do wybuchu II wojny światowej? „Uczniowie nie wierzą nauczycielom”
„FAZ” powołuje się tutaj na informacje, które redakcja ma od Stowarzyszenia Nauczycieli Historii w Niemczech. Pedagodzy w oświadczeniu nie ukrywają, że te „fałszywe stwierdzenia są coraz bardziej niebezpieczne ze względu na rosnące luki w wiedzy uczniów”. Co może wpływać na takie, a nie inne poglądy u nieletnich sąsiadów Polski? Nauczyciele wskazują na „powiązania rodzinne i kulturowe”, a także na „prawicowe postawy” ich bliskich.
Stowarzyszenie zwraca uwagę, że dla młodych ludzi wyznacznikiem prawdy o świecie są dziś słowa popularnych, internetowych influencerów czy komentatorów świata polityki (krajowej lub międzynarodowej). „Uczniowie już nie wierzą nauczycielom, fakty historyczne lub trudno dostępne źródła się nie liczą, a blogerzy i filmy różnych wątpliwych lub prawicowych autorów narzucają interpretację wielu młodym ludziom dzięki swoim prostym w odbiorze wiadomościom i obrazom” – tłumaczą.
Pedagodzy nie chcą tak tego zostawić. Domagają się, by młodzież otrzymywała lepszą edukacje historyczną w szkołach. Wyciągają też wnioski z otaczającej rzeczywistości – widząc, że informacje podawane w przystępnej formie działają lepiej, chcą, aby te stały się częścią materiałów szkolnych. Mają jednak pokazywać prawdę, a nie fałsz. Chodzi tu o cyfrowe relacje świadków wydarzeń z przeszłości czy dokumenty, ale przedstawione młodym w uproszczonej, łatwej do przyswojenia formie. To może zadziałać lepiej niż sucha wiedza, często podawana w nieatrakcyjnej formie.
Co z tym wszystkim zrobić? Nauczyciele mają kilka pomysłów
Nauczyciele chcą także szkoleń, na których nauczą się sprawniej odpowiadać uczniom na populistyczne hasła, skrajnie prawicowe wypowiedzi – wszelkiego rodzaju informacje przepełnione uproszczeniami czy półprawdami i manipulacjami. Na takie trudno bowiem reagować – odpowiedzi są zwykle złożone, a nie zero-jedynkowe, a takich uczniowie nie przyjmują, takie ich nie zadowalają.
Uczniowie – również w Polsce – wolą uproszczenia, które łatwiej zapamiętać. Ponadto umożliwiają im one szybkie zajęcie stanowiska, bez potrzeby dogłębnej analizy konkretnego zagadnienia.
Czytaj też:
Jak dochodzi do wyboru papieża? Tak wyglądają kulisyCzytaj też:
Ośrodek dla migrantów przy granicy z Polską. Te dane mówią wszystko