Do pierwszego konkursu na Wielkiej Krokwi, obok Małysza, zakwalifikowało się jeszcze czterech Polskich skoczków - Stefan Hula - 117,5 m, Kamil Stoch - 116,5, Marcin Bachleda 115 m i Łukasz Rutkowski 115,5 m.
Adam Małysz, po okresie słabszych występów, na Wielkiej Krokwi jakby odzyskał swobodę i pewność siebie. Ze skoku na skok lądował coraz dalej, a w kwalifikacjach uzyskał drugą odległość w gronie zawodników, którzy musieli walczyć o prawo występu w konkursie. Skok zawodnika w Wisły został dodatkowo bardzo wysoko oceniony przez sędziów. Damian, który lądował trzy metry dalej, miał znacznie niższą notę za styl i wyprzedził Małysza zaledwie o 0,4 pkt.
Spośród skoczków z czołowej dziesiątki PŚ, którzy mieli zapewniony występ w konkursie, odległość 130 metrów przekroczyli Wolfgang Loitzl - 133,5 m, Simon Ammann - 132,5 m i Andreas Kuettel - 131,5 m.
Wysoką formę z serii treningowych potwierdzili Fin Harri Olli, który miał trzeci rezultat kwalifikacji - 128,5 m i Norweg Bjoern Einar Romoeren - 128 m.
Nieco poniżej oczekiwań wypadł w czwartek Kamil Stoch, zajmując 27 miejsce i przegrywając między innymi ze Stefanem Hulą. W czwartej dziesiątce znaleźli się Marcin Bachleda i Łukasz Rutkowski, a pozostała piątka nie przebrnęła kwalifikacji.
Bardzo słabo zaprezentował się młodziutki Klemens Murańka, który już podczas treningów z trudem przekraczał granicę 100 metrów. W skoku kwalifikacyjnym było jeszcze gorzej - Klimek jako jedyny z uczestników lądował poniżej 100 metrów (88,5) i zajął ostatnie miejsce. Na jego debiut w imprezie światowej rangi trzeba będzie jeszcze poczekać.
Kwalifikacje obserwowało kilka tysięcy widzów na trybunach i chyba jeszcze większa grupa kibiców, którzy nie mieli biletów i śledzili skoki zza ogrodzenia, z pobliskiej ulicy. Pogoda sprzyjała skoczkom - rywalizacja odbywała się przy lekkim mrozie, choć odczuwalna temperatura była znacznie niższa, z uwagi na dużą wilgotność powietrza i minimalny wiatr.
Obie serie treningowe i kwalifikacje odbyły się bardzo sprawnie, praktycznie bez przerw. Jedynym incydentem był upadek Słoweńca Roberta Kranjca podczas drugiej serii treningowej. Pechowiec szybko się jednak podniósł, o własnych siłach opuścił skocznie i z powodzeniem wystąpił w kwalifikacjach.
Dyrektor zakopiańskich zawodów Lech Nadarkiewicz zapewnia, że prognozy na piątek i sobotę są równie pomyślne i zawody powinny odbyć się bez przeszkód ze strony aury. W czwartek wieczorem zbiera się Komitet Organizacyjny Pucharu Świata, który ma podjąć decyzje co do przebiegu i oprawy zawodów, w obliczu ogłoszonej przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego żałoby narodowej po tragicznej katastrofie wojskowego samolotu.ab, pap