"Super Express" ma zapłacić Górniak 55 tys. zł

"Super Express" ma zapłacić Górniak 55 tys. zł

Dodano:   /  Zmieniono: 
"Super Express" ma zapłacić 55 tys. zł Edycie Górniak i przeprosić ją za sprzeczne z etyką dziennikarską publikacje z 2004 r., gdy była w szpitalu, gdzie urodziła dziecko. Gazeta ma też zakaz pisania o życiu prywatnym popularnej piosenkarki bez jej zgody.

Orzekł tak we wtorek prawomocnie Sąd Apelacyjny w Warszawie, który rozpatrzył pozew Górniak wobec "SE" - po uchyleniu w 2007 r. poprzedniego wyroku przez Sąd Najwyższy.

Proces dotyczył publikacji "SE" z wiosny 2004 r., gdy Górniak była w szpitalu w Łomży, gdzie urodziła synka. "SE" opisywał warunki w szpitalu i samopoczucie piosenkarki. Napisał, że Górniak "wyrzuciła księdza" i nie przyjęła komunii, bo nie jest katoliczką. Sugerowano, że pali papierosy.

Piosenkarka mówiła, że do szpitala "wkradali się" fotoreporterzy. "Pseudodziennikarze próbowali ukraść nam dziecko ze szpitala, bo ogarnęła ich zwierzęca chęć posiadania jego zdjęcia. Przekupują lekarzy i sąsiadów, żeby powiedzieli na nasz temat coś złego" - mówiła. Skarżyła się, że musiała leżeć w sali z zasłoniętymi oknami, a mąż odwiedzał ją w nocy. W lipcu 2004 r. Górniak ogłosiła "koniec artystycznej kariery" w związku z tym. Dziennikarzy nazwała m.in. "szczurami, które mają krew na rękach".

Piosenkarka i jej mąż Dariusz Krupa pozwali wydawcę "SE" oraz jego ówczesnego naczelnego Mariusza Ziomeckiego za "nagminne naruszanie dóbr osobistych, przede wszystkim wizerunku, prywatności, miru domowego, spokoju". "SE" tłumaczył, że nie można mówić o naruszeniu prywatności, bo sama Górniak opowiadała kolorowej prasie o rodzinie, co oznaczało jej zgodę na wkroczenie w prywatność.

W 2005 r. Sąd Okręgowy w Warszawie nakazał "SE" zapłatę dla obojga łącznie 75 tys. zł i ich przeprosiny; zakazał też śledzenia pary i publikowania materiałów na jej temat bez związku z wykonywaną przez Górniak i Krupę funkcją publiczną i wbrew ich woli. W 2006 r. Sąd Apelacyjny w Warszawie utrzymał ten wyrok, oddalając apelację pozwanych.

W 2007 r. SN - po kasacji pozwanych - zwrócił sprawę sądowi II instancji. SN uchylił m.in. kwotę zadośćuczynienia dla Górniak (nie zaskarżono 20 tys. zł dla Krupy), nakaz przeprosin i zakaz pisania o obojgu.

We wtorek SA de facto utrzymał poprzedni wyrok, uznając że publikowanie informacji ze sfery prywatnej powodów bez ich zgody było sprzeczne z prawem prasowym, a działania pozwanych były "bezprawne i zawinione". Według SA, dobra Górniak i Krupy naruszano wiele razy, a działania "SE" były "bezceremonialne".

Uzasadniając zakaz pisania przez "SE" o ich życiu prywatnym, sędzia Barbara Trębska powiedziała, że przemawia za tym "nadal istniejące zagrożenie naruszania ich dóbr osobistych, bo pozwani nie widzą niczego nagannego w swoich działaniach".

Przyznając Górniak 55 tys. zł zadośćuczynienia od "SE", sąd podkreślił, że wyrządzono jej "dużą krzywdę w tym szczególnie ważnym dla kobiety czasie" - dlatego należy się jej więcej niż mężowi.

Nie wiadomo, czy "SE" złoży ponowną kasację do SN.

Piosenkarka wytoczyła kilka procesów mediom za naruszanie jej prywatności i dobrego imienia. Na mocy nieprawomocnego wyroku wydawca dziennika "Fakt" ma m.in. zapłacić jej i mężowi 50 tys. zł zadośćuczynienia za publikacje z 2004 r. o jej porodzie. Pozwała też autora książki o sobie. Sąd zakazał już rozpowszechniania książki, podzielając opinię Górniak, że nim zapadnie wyrok, może ona wyrządzić "nieodwracalne szkody". Książka była jednak dostępna, m.in. przez internet.

pap, ss