Strajk kolarzy na Tour de Pologne

Strajk kolarzy na Tour de Pologne

Dodano:   /  Zmieniono: 
Czwarty etap kolarskiego wyścigu Tour de Pologne, prowadzący z Bielska Podlaskiego, został anulowany po proteście kolarzy. Peleton zatrzymał się na linii mety nie kończąc ostatniego okrążenia trasy. Ponieważ żaden z zawodników nie ukończył etapu komisja sędziowska, po kilkunastominutowej naradzie z dyrekcją wyścigu, podjęła decyzję o anulowaniu całego etapu.

200-kilometrowy odcinek przebiegał w bardzo trudnych warunkach. Niemal bez przerwy padał deszcz, temperatura nie przekraczała 10 st. C, a drogi były bardzo śliskie.

Już na ulicach Lublina dość wolno jadący kolarze zaczęli prowadzić rozmowy wewnątrz grupy i w efekcie ustalili, iż rozgrywanie finiszu w tak trudnych warunkach jest zbyt niebezpieczne. Decyzja kolarzy rozczarowała tysiące mieszkańców Lublina, którzy mimo deszczu i zimna zgromadzili się wzdłuż całej pięciokilometrowej pętli prowadzącej ulicami miasta i przy mecie etapu.

Postępowanie zawodników czołowych grup zawodowych, którzy narzucili niezbyt sportowe rozwiązanie zakończenia czwartego etapu, spotkało się z dezaprobatą nie  tylko ze strony kibiców, ale także licznych sprawozdawców, dziennikarzy oraz  towarzyszących wyścigowi w różnych rolach byłych kolarzy.

Czesław Lang, dyrektor Tour de Pologne przypomniał, że z tego typu protesty zdarzają się w kolarskich wyścigach, ale dodał jednocześnie, że zazwyczaj dotyczy to sytuacji ekstremalnych. W wypadku etapu do Lublina warunki były rzeczywiście trudne, ale w opinii wielu ekspertów nie usprawiedliwiały tak ostrego protestu.

Zbigniew Spruch, wicemistrz świata zawodowców, jadący z wyścigiem jako komentator telewizyjny, był zdegustowany postępowaniem młodszych kolegów. "Startowałem w bardzo różnych warunkach, często trudniejszych jak dzisiejsze -  przypomniał - Kolarze z grup Pro Touru chyba dziś przesadzili..."

Głównymi organizatorami akcji "strajkowej" byli lider wyścigu Allan Davis i  mistrz świata w jeździe na czas Fabian Cancellara.

Już w trakcie etapu negocjowali z sędzią głównym sugerując, że z uwagi na trudne warunki organizatorzy powinni zrezygnować z przyznawania bonifikat czasowych na mecie tak, aby zawodnicy walczący o koszulkę lidera nie musieli uczestniczyć w  niebezpiecznym finiszu. Żądali także zrezygnowania z pokonywania rund na ulicach Lublina.

Delegat Międzynarodowej Unii Kolarskiej (UCI) Francuz Max Michaud argumentował jednak, że w końcówce są premie górskie i nie zgodził się na  kolejne skrócenie trasy. Organizatorzy raz już bowiem poszli na rękę kolarzom podejmując w przeddzień startu decyzję o skróceniu etapu z 240 do 200 kilometrów.

Jeden z najaktywniej kierujących protestem kolarzy Australijczyk Allan Davis nie chciał wystąpić przed publicznością i przedstawicielami mediów, a dyrektor sportowy jego grupy Riik van Sycke odsyłał pytających do Fabiana Cancellary twierdząc, że pomysłodawcą strajku był właśnie Szwajcar. Davis wytłumaczył swe postępowanie bardzo lakonicznie, w dwóch słowach, mówiąc: "zbyt niebezpiecznie".

On także osobiście "skarcił" Hiszpana Raula Alarcona, który odskoczył od  grupy na ulicach Lublina. Australijczyk doścignął go i po krótkiej "męskiej" rozmowie skłonił do zrezygnowania z akcji. Młody kolarz grupy Scott potulnie wrócił do peletonu, a nawet przeprosił za swą akcję.

Protestem nie byli zachwyceni polscy kolarze, tym bardziej, że jednym z  głównych bohaterów etapu był, podobnie jak we wtorek, Marcin Sapa.

Mistrz Polski znów był w trzyosobowej ucieczce, zgromadził sporo punktów na lotnych finiszach i mógł objąć prowadzenie w klasyfikacji aktywnych. Po zakończeniu etapu Sapa tłumaczył, że on i jego koledzy byli przeciwni akcji protestacyjnej, ale zostali "przegłosowani" w peletonie i chcąc nie chcąc poddali się woli większości. "Trochę szkoda tej ucieczki i wysiłku, ale co mieliśmy zrobić?" - pytał.

Czesław Lang poinformował, że jeszcze w późnych godzinach wieczornych będzie konsultował się z szefami grup, a w czwartek rano odbędzie się narada organizatorów i sędziów z zespołami i dopiero po tym zapadnie decyzja co do  przebiegu piątego etapu.

Nieoficjalnie dodał, że nie jest wykluczone, że w  końcówce etapu, zamiast rund na ulicach miasta, finisz może zostać wyznaczony bezpośrednio po wjeździe do Rzeszowa.

Decyzja o anulowaniu etapu najmocniej dotknęła trójki kolarzy, którzy zaraz po starcie zdecydowali się na ucieczkę i przez niemal cały dystans prowadzili, dzieląc się punktami na lotnych premiach. Marcin Sapa stracił w ten sposób koszulkę najaktywniejszego, ale... zachował prowadzenie w klasyfikacji górskiej. Dyrektor wyścigu podjął w związku z tym decyzję, że Sapa, Francuz Alexandre Blain i Hiszpan Raul Alarcon otrzymają w ramach rekompensaty specjalne nagrody za miejsca na premiach.

W oficjalnym komunikacie komisja sędziowska poinformowała, że w związku z  tym, iż kolarze zatrzymali się na jedną rundę (4,6 km) przed metą, dyrekcja wyścigu postanowiła uznać etap za nieważny. "W konsekwencji wszelkie klasyfikacje tego etapu zostały anulowane, wszystkie nagrody przewidziane na 4. etapie nie zostały przyznane, a bonifikaty za lotne premie są unieważnione" -  głosi komunikat wyjaśniając, że wszystkie klasyfikacje po trzecim etapie pozostają niezmienione.

pap, ke, ND