Strasburg kontra lekarska "solidarność"

Strasburg kontra lekarska "solidarność"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ginekolog z Tarnowa Dr Ryszard Frankowicz, dla większości kolegów po fachu czarna owca, kalająca własne gniazdo, wygrał ze źle pojętą solidarnością własnego środowiska.
Dr Frankowicz zachowywał się zgodnie z Kodeksem Etyki Lekarskiej, wydając orzeczenia zgodnie ze swą najlepszą wiedzą medyczną. Zrozumiałe, że nie cieszył się sympatią tych spośród swojego środowiska, którzy nie traktują swojego zawodu z należytą rzetelnością. Bo naruszał ich źle pojęty interes. Ale po sądzie lekarskim, powołanym do orzekania w sprawach odpowiedzialności zawodowej, można by się spodziewać, że ukarze raczej popełniających błędy lekarzy, niż tego, który nie przyłozył ręki do ich tuszowania. Dowodem trafności jego ocen są wygrane w sądzie sprawy przez pacjentów, którym wystawiał opinie medyczne.

Źle pojęta solidarność środowiska powoduje jednak, że kiedy zostaje popełniony błąd, najczęściej zapomina się o przysiędze Hipokratesa, a ci nieliczni sprawiedliwi, którzy stają po stronie pacjenta, są traktowani jak zdrajcy. Pacjent dochodzący swoich praw przed sądem, mając przeciwko sobie tak „zintegrowane" środowisko, rzadko ma szanse na wygraną.

Błędy lekarskie nie są polską specyfika, ale od krajów cywilizowanych odróżnia nas niezwykła trudność w ich ujawnianiu. Brak nawet danych na ten temat. Stowarzyszenie Primus Non Nocere szacuje, proporcjonalnie do innych krajów, gdzie takie statystyki są prowadzone, że ta liczba wynosi 20 – 30 tys. błędów lekarskich rocznie. Tymczasem do rzecznika odpowiedzialności zawodowej wnoszonych jest tylko ok. 3 tys. skarg, z czego umarzanych jest 88 proc. (dane z 2003 r.) . Według stowarzyszenia nie prowadzi się statystyk dotyczących skarg wnoszonych w sprawie błędów lekarskich do sądów.

Te 3 tys. euro zasądzone przez trybunał w Strasburgu zapłacimy my wszyscy. Gdyby miało to zmienić mentalność tej grupy zawodowej, byłaby to niewygórowana cena (inna sprawa czy kwota ta stanowi wystarczające zadośćuczynienie dla dr Frankowicza). Jednak najwyższy czas, żeby karę za to orzeczenie, zapłacili winowajcy, czyli członkowie sądu lekarskiego, który w tym przypadku miał więcej wspólnego z mafijną solidarnością (nie zbadał nawet, jak orzekł trybunał, zasadności opinii tarnowskiego ginekologa) niż z etyką lekarską.