Zmarł Franciszek Starowieyski

Zmarł Franciszek Starowieyski

Dodano:   /  Zmieniono: 
W wieku 79 lat zmarł w Warszawie Franciszek Starowieyski - malarz, grafik, scenograf i kolekcjoner, autor plakatów, ilustracji, opracowań graficznych książek oraz obrazów.
Franciszek Andrzej Bobola Biberstein-Starowieyski urodził się w 8 lipca 1930 roku w Bratkówce koło Krosna na Podkarpaciu w rodzinie szlacheckiej pieczętującej się herbem Biberstein. Malarz utrzymywał, że wcielił się w niego duch żyjącego w XVII wieku przodka i konsekwentnie podpisywał swe prace datami o trzysta lat wcześniejszymi. W jednym z wywiadów wyjaśniał: "Ja żyję w tamtych czasach, a reszta - to co później się zdarzyło, aż do pozornego dziś - jest tylko kwestią wyobraźni".

Starowieyski studia artystyczne odbył w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie (1949-1952) m.in. w pracowni Wojciecha Weissa oraz w Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie (1952-1955). Uprawiał rysunek, plakat (ponad 300 prac), malarstwo ścienne i scenografię. Wykształcił w malarstwie własny styl, charakteryzujący się m.in. rysunkową formą o kaligraficznej precyzji kreski. Na płótnach Starowieyskiego często pojawiają się fantastyczne kłębowiska nagich kobiecych ciał, co zdradza fascynację artysty barokiem. Często opatrywał on swoje rysunki niemieckimi, stylizowanymi na XVII-wieczną kaligrafię, komentarzami.

"Malarz czy rysownik to zawód, który trzeba wykonywać codziennie, nie wystarczy działalność okazjonalna. Okazjonalnie można pisać, ale nigdy malować. Potrzeba tu zbyt wiele manualnego kunsztu" - twierdził Starowieyski.

Starowieyski był wielkim samotnikiem polskiego malarstwa. "Cały mam czas poczucie nieprzynależenia do żadnej grupy artystycznej ani myślowo, ani stylistycznie. Nie czuję się związany nawet z ponurymi, brudnymi w kolorze surrealistami (...) Wszystkie moje niepowodzenia biorą się z artystycznego odosobnienia. Nie znalazłem w Polsce takiej grupy ludzi, wśród których mógłbym funkcjonować. Nasi malarze +Tajemnicy+ są zbyt gładcy, a ich świat jest brudny i straszliwie posępny. Na moich obrazach to, że ktoś ma odciętą głowę, zupełnie mu nie przeszkadza w odczuwaniu wielkiej radości" - powiedział malarz.

Na początku swojej artystycznej drogi Starowieyski wymyślił sobie pseudonim artystyczny - Jan Byk. "To był po prostu polityczny dowcip - w czasach stalinowskich wymyśliłem sobie najbardziej proletariackie nazwisko, jakie mogłem wynaleźć" - powiedział w jednym z wywiadów. Tworząc swoje dzieła antydatował je o 300 lat, bo - jak mówił - XVII wiek jest jego ulubionym okresem.

[[mm_1]]

[[mm_2]]

Starowieyski zyskał popularność w latach 60. jako autor plakatów teatralnych i filmowych. Zajmował się także malarstwem, grafika użytkową, scenografią teatralną i telewizyjną. Jest twórcą tzw. Teatru Rysowania - pokazach wirtuozerii rysowania, które zrealizował około 30 razy. Choć każdy spektakl jest inny, obowiązywały pewne zasady - zawsze była naga modelka, zawsze też spektakl rozpoczynał się od wykreślenia pośrodku kompozycji koła (bez pomocy cyrkla, jedną ręką). Franciszek Starowieyski zawsze podczas Teatru Rysowania miał na sobie te same spodnie, zamiast paska związane sznurem, z którego - jak twierdził - odcięto wisielca.

Jego malarstwo cechuje fascynacja ciałem kobiecym o "rubensowskich" kształtach oraz refleksja nad przemijaniem i śmiercią. "Nagość na moich obrazach zwykle nie jest pociągająca. Niewiele kobiet rysuję +na seks+, raczej +na alegorię+. Wszystko zależy od idei malarza. Często posługuję się w rysunkach ciałem kobiety, gdyż ono najlepiej funkcjonuje symbolicznie" - powiedział artysta.

Upodobanie do barokowej estetyki przejawiało się również w charakterystycznym dla Franciszka Starowieyskiego makabrycznym poczuciu humoru. Na nobliwe spotkanie rodzin ziemiańskich przybył, ku zaskoczeniu znającej go rodziny, ubrany bardzo przyzwoicie. Szybko jednak wyszło na jaw, że spod wizytowego fraka Starowieyskiego wystaje długi, diabelski ogon z nasyconego smołą sznura. Teresa Starowieyska, żona artysty, na długo zapamiętała dzień, gdy weszła do domu i znalazła męża leżącego na łóżku, z zakrwawioną twarzą i pływającym we krwi, wyłupionym okiem. Do tego makabrycznego żartu Starowieyski użył koncentratu pomidorowego i piłeczki pingpongowej.

[[mm_3]]

[[mm_4]]

Starowieyski znany był także jako kolekcjoner dzieł sztuki. "Całe życie miałem skłonność do kolekcjonerstwa. Odkąd sięgam pamięcią, zawsze dzieliłem swój czas między sztukę a kolekcjonerstwo. Będąc zbieraczem, nauczyłem się, że z nowych przedmiotów można wyczytać inne rzeczy niż ze starych. Tu dowiaduję się o fabrykach i gustach ludzi. Do tamtych przedmiotów dochodzi jeszcze ich los" - mówił. Jego zdaniem, kolekcjonowanie stanowi pretekst do rozmów o czasie. "Przedmioty mogą być wieczne i nieskończone. W tym upatruję ich wielkość (...) Zanurzam się w zbieractwie, by na moment dostąpić nieśmiertelności rzeczy" - deklarował artysta.

Starowieyski wielokrotnie wystawiał w galeriach i muzeach w Polsce oraz m.in. w Austrii, Belgii, Francji, Holandii, w Kanadzie, Szwajcarii, USA, we Włoszech. Jest laureatem wielu nagród, m.in.: Grand Prix na Biennale Sztuki Współczesnej w Sao Paulo (1973), Grand Prix za plakat filmowy na festiwalu w Cannes (1974), Grand Prix na Międzynarodowym Festiwalu w Paryżu (1975), Annual Key Award gazety Hollywood Reporter (1975-1976), nagrody na Międzynarodowym Biennale Plakatu w Warszawie i na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Chicago (1979-1982).

W 1994 roku otrzymał Nagrodę "Złotej Maski" za scenografię do "Króla Ubu" Krzysztofa Pendereckiego w Teatrze Wielkim w Łodzi, a w 2004 Nagrodę Ministra Kultury w dziedzinie sztuk plastycznych.

Obraz Starowieyskiego "Porwanie Europy" jest wystawiony w polskim przedstawicielstwie w Unii Europejskiej w Brukseli.

Nietuzinkowy artysta, nietuzinkowy człowiek w życiu prywatnym - tak o zmarłym Franciszku Starowieyskim mówi dyrektor warszawskiego Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski (CSW) Wojciech Krukowski. Jego zdaniem Starowieyski był postacią bardzo wyraźną, wyraźnie identyfikowaną.

"Każdy artysta jest aktywny przynajmniej w dwóch wymiarach - dzieła, które tworzy i w wymiarze osobistym, prywatnym" - powiedział rozmowie z PAP szef CSW.

W opinii Krukowskiego "dobrze jest, kiedy artysta potrafi być żywotny zarówno w przestrzeni galerii, swego gotowego zamkniętego dzieła, ale także w życiu, w komunikacji z ludźmi, których zaraża swą nietuzinkową, niestereotypową osobowością".

"Starowieyski był postacią bardzo wyraźną, wyraźnie identyfikowaną, bo uprawiał Teatr Rysowania, ale ten teatr uprawiał również trochę w życiu" - uważa Krukowski.

"Pamiętam, że kiedy - jako licealista - przyjechałem do Warszawy, aby zobaczyć wystawę któregoś jubileuszu PRL-u, to najweselsze akcenty na tej wystawie znalazłem m.in. dzięki Starowieyskiemu (...). Jego twórczość charakteryzowała lekkość, finezja rysunku, dodane komentarze słowne" - wspominał Krukowski.

Jego zdaniem Starowieyski "po prostu nie wchodził w uniformy artysty państwowego", potrafił "zachować swobodę". "W jakiś sposób zachowywał wolność wyboru, wolność swojego uczestnictwa" - uważa.

Na twórczość Starowieyskiego - mówi Krukowski - można patrzeć z różnych perspektyw, ale głównie widzi się w nim plakacistę. "Stworzył bardzo charakterystyczny typ plakatu, w którym odnosił się do poetyki baroku" - podkreślił szef CSW.

Franciszek Starowieyski - malarz, grafik, scenograf i kolekcjoner, autor plakatów, ilustracji, opracowań graficznych książek oraz obrazów zmarł w poniedziałek, w wieku 79 lat.

Wirtuoz rysunku, artysta indywidualizmu - tak zmarłego malarza Franciszka Starowieyskiego wspomina jego kolega, malarz Edward Dwurnik.

"Starowieyski był człowiekiem ceniącym swoją odrębność. To był fantastyczny artysta, genialny rysownik, wydaje mi się, że niedoceniany" - mówił Dwurnik.

Dwurnik zapamiętał Starowieyskiego jako człowieka który kochał życie i umiał je smakować. Wspomina fantastyczną wyobraźnię Starowieyskiego: "Cudownie opowiadał anegdoty, czasem zupełnie niestworzone, niemożliwe, ale miało to tak genialną formę, że wszyscy po prostu musieliśmy wierzyć w to, co mówił. Kochał kobiety, które piękniały pod jego wzrokiem" - wspominał Dwurnik.

"Trzeba przypomnieć, że Starowieyski był wielkim artystą, który dbał o pozycję artystów w Polsce. Mawiał, że w społeczeństwie to właśnie artysta jest najważniejszy, dlatego że kreuje kulturę, sposób życia i sposób zachowania się ludzi. Bardzo ubolewał nad tym, że inne środowiska, zwłaszcza politycy, nie doceniają tego" - mówił Dwurnik. W jego wspomnieniach Starowieyski jest urodzonym indywidualistą: "Nie przynależał do żadnych ruchów artystycznych, celebrował swoją osobność i wyjątkowość"

"Twórczość Starowieyskiego jest pewną całością, monolitem, trudno wyodrębnić coś, co najbardziej się podoba, ale jako ważne wydają mi się jego plakaty teatralne. Starowieyski doskonale czuł teatr, jego specyfikę, subtelne związki ze sztukami plastycznymi. Więcej -  potrafił z rysowania zrobić spektakl w swoim Teatrze Rysowania. Najbardziej jednak cenię w twórczości Starowieyskiego jego humanitaryzm, stosunek do ludzi, do człowieka, jego przemijania" - dodał Edward Dwurnik.

ND, PAP, keb