A dobro pacjenta?

A dobro pacjenta?

Dodano:   /  Zmieniono: 
W jednym z krakowskich szpitali pielęgniarka wyprosiła z sali żonę i syna umierającego pacjenta. Tłumaczyła to późną porą i kazała wrócić następnego dnia. Rano nie było już jednak po co wracać, bo w nocy pacjent umarł.
Oburzeni krewni zapowiadają, że sprawę skierują do sądu. Dyrektor szpitala wysłał do nich list z przeprosinami, ale nie zmienia to faktu, że ich najbliższy umierał samotnie.

Paradoksalnie ten sam dyrektor jest współautorem projektu "Godne umieranie w szpitalu". Wprowadził nawet ankietę, w której pacjenci oceniają swój pobyt w szpitalu. Pacjent, który był świadkiem incydentu opisał go właśnie w takiej ankiecie. Tyle, że nikt jej nie przeczytał.
 
Jak na tym tle wygląda rzecz najważniejsza, czyli dobro pacjenta? Dla pielęgniarki najważniejszy był regulamin, choć zgodnie z kodeksem etyki pielęgniarki miała ona obowiązek zapewnić pacjentowi godne warunki umierania.

Pacjent miał ponad 70 lat. Można domniemywać, że przez większość swojego życia ciężko pracował, płacąc podatki i składki na służbę zdrowia. W zamian, ta służba zdrowia skazała go na samotne umieranie. Może szum wokół tego dramatu spowoduje, że pielęgniarka doczyta odpowiedni akapit w kodeksie etyki, bo na odruch serca niestety nie ma co liczyć.
 
Leszek Szymowski