Jak Obama wygrał z Edelmanem i uratował Tuska

Jak Obama wygrał z Edelmanem i uratował Tuska

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ani słowa o piłce nożnej! To zbyt bolesny temat. I już zupełnie nieważny. Cisza nad tą trumną.
Jeszcze niedawno media załamywały ręce nad sezonem ogórkowym. Teraz mają klęskę urodzaju. Afera goni aferę. Wydarzenie goni wydarzenie. Szefowie bloków informacyjnych nie wiedzą od czego zacząć. Zastanawiają się, który materiał wyemitować jako pierwszy, co często jest decyzją polityczną (bronimy czy gnębimy Donalda), wizerunkowa (Edelman wielkim bohaterem jest) i handlową (co nam zrobi oglądalność). Ważne rzeczy dzieją się do-słownie w tej samej chwili. We wtorek o 11.00 – w sejmie wrze, trwa maraton konferencji prasowych.

Tymczasem pod pomnikiem Bohaterów Getta stoją już wozy transmisyjne, żeby relacjonować pożegnanie Marka Edelmana. Są prezydenci, za chwilę przemawia Tadeusz Mazowiecki. Ale o 11-tej, co do sekundy, zaczyna się konferencja prasowa Komitetu Noblowskiego z Oslo. To nie potrwa długo – myślą wydawcy. Szybki komunikat i wracamy do Mazowieckiego. Thorbjern Jagland mówi po norwesku i nikt nic nie rozumie, ale zaskakująco często pojawia się słowo „Ubama". I jest sensacja. Przełączać czy nie? Nie przełączają. Wprawdzie news poszedł i pokazywany jest na scrollu jako sensacja, wyrażono zaskoczenie, pierwsze wątpliwości i nic się już nie da zrobić, a pożegnanie Edelmana trwa, zostają przy Obamie. „Jest bardziej sexy i robi oglądalność” – myślą wydawcy. Dostali już pewnie telefoniczne instrukcje od szefów anten. Dzwonią amerykanistów i politologów. A co na to Wałęsa? Jest na pogrzebie Edelmana. Po-dobnie jak cała masa polityków, ekspertów, historyków.

W bezpośrednim starciu Obamy z Edelmanem – remis ze wskazaniem na pierwszego. Marek Edelman raczej nie miałby nic przeciwko temu. A gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta. Afera hazardowa jest tematem nr 3, czyli nieważnym. Jak ten Tusk to robi?!