MSZ nauczy ambasadorów jak piją Polacy

MSZ nauczy ambasadorów jak piją Polacy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Mistrz kuchni Karol Okrasa, Restauracja Belvedere oraz Stowarzyszenie Polska Wódka zaplanowali dla akredytowanych w Warszawie ambasadorów i ich małżonek cykl spotkań warsztatowych, które będą poświęcone historii i tradycji polskiej kuchni narodowej. Pomysł zyskał wsparcie Protokołu Dyplomatycznego MSZ. Ci, którzy spodziewają się, że organizatorzy akcji zaserwują ambasadorom schabowego z kapustą, bigos albo żurek srodze się rozczarują. Według organizatorów polska kuchnia narodowa to przede wszystkim... wódka.
Akademia polskiej kuchni podkreśla, że jej główną ideą jest promocja "polskiego stołu" tak, aby ambasadorowie po powrocie do swoich rodzimych krajów propagowali w nich osiągnięcia polskiej myśli kulinarnej. Nie wiadomo jednak, czy uczestnicy spotkań zapamiętają wiele z organizowanych pod patronatem MSZ warsztatów - główną atrakcją ma być bowiem serwowana obficie wódka Wyborowa. W informacji na temat cyklu spotkań odbywającego się pod hasłem "Kulinarne podróże z Okrasą" nie ma natomiast żadnej wzmianki o tym, czy goście otrzymają jakąś zakąskę. Istnieje więc obawa, że spotkania zakończą się wielkim międzynarodowym bólem głowy i zbiorową amnezją.

Jeśli jednak ambasadorzy wytrzymają alkoholowe szkolenie, mogą liczyć na to, że poznają nie tylko historię polskiej wódki, ale również przepisy na różne potrawy, a na koniec otrzymają nawet specjalne certyfikaty potwierdzające uczestnictwo w kursie. Pod warunkiem, że organizatorzy będą pamiętać, iż cztery promile alkoholu we krwi nie zabijają Polaków i Rosjan, ale mogą się okazać niebezpieczne dla przedstawicieli innych nacji.

To, że w akcje promowania polskiej wódki i utrwalanie stereotypu Polaków jako narodu poświęcającego długie wieczory na opróżnianie kolejnych butelek alkoholu, angażuje się Stowarzyszenie Polska Wódka można zrozumieć. Dlaczego jednak w akcję te angażuje się MSZ? Czy wizerunek Polaka-alkoholika ma ułatwić nam prowadzenie polityki zagranicznej? Być może chodzi o to, aby ewentualne gafy polskich polityków tłumaczyć "pomrocznością jasną"? A może chodzi o to, że zagraniczni dyplomaci nie są w stanie zrozumieć polskiej zawiłości polskiej polityki na trzeźwo? Jak to mówią Rosjanie - "bez wódki nie rozbieriosz".

agn, arb