Miejsce pikiety nie było przypadkowe. Aleksiejew twierdzi, że niedawno linie lotnicze udaremniły mu lot do Szwajcarii z uwagi na źle wystawiony bilet. Gdy samolot odleciał, Aleksiejewa - jak sam twierdzi - zatrzymano i doprowadzono na milicję. Tam przekonywano go, aby zaprzestał skarg na władze Moskwy do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Rosyjskie władze twierdzą, że Aleksiejew nie chciał podczas kontroli na lotnisku zdjąć butów.
Dotychczasowy mer Moskwy podkreślał, że nigdy nie wyda zgody na paradę homoseksualistów. W styczniu tego roku Łużkow po raz kolejny odkreślił ją jako "dzieło szatana". Mimo braku zezwolenia rosyjskie organizacje gejowskie i tak co roku próbowały organizować parady. Moskiewska milicja wielokrotnie rozpraszała w brutalny sposób te zgromadzenia; ostatnie zorganizowano w maju podczas odbywającego się w stolicy Rosji konkursu piosenki Eurowizji.
Aleksiejew uważa, że władze pozwoliły im na pikietę z powodu odejścia Łużkowa. Wyraził nadzieję, że kolejne władze Moskwy zgodzą się na paradę gejów.
zew, PAP