Mistrzostwa Świata w Rzucie Młotkiem do Telewizora odbyły się w sobotę już po raz jedenasty na polach w gminie Jonkowo (warmińsko-mazurskie).
Impreza polegała na trafieniu w telewizor w konkurencjach "pal secam" i "crossie".
Co roku w lutym do oddalonej 30 km od Olsztyna wsi w gminie Jonkowo zjeżdża grupa ludzi z kilkunastu miast kraju. W sobotę, by rozbić telewizory przyjechało około 50 osób, głównie z Warszawy, Olsztyna, Krakowa. Byli też mieszkańcy pobliskich wsi.
Na położonej pod lasem polanie ustawiono pal, na którym stał cel młotków - telewizor. Pierwszą konkurencją był "pal secam". Z odległości 15 metrów zawodnicy mieli rozbić kineskop.
W pierwszej serii rzutów telewizor pozostał nietknięty. Podobnie było za drugim razem. Dopiero za trzecim kineskop rozprysł się, a młotek utkwił w obudowie. Zwycięzcą został zawodnik z pobliskiej wsi Skolity. W nagrodę otrzymał wodę "Brutal".
Na pal wzniesiono drugi telewizor, a zawodnicy powędrowali do oddalonego o ponad kilometr lasu, skąd rozpoczął się "cross". Każdy po kolei rzucał i uciekał na bok, by nie zostać trafionym przez następnego w kolejce. W całej historii imprezy nikt nie został ranny.
Na trasie "crossu" czekało wiele przeszkód - drzewka, wysoka trawa i ziemia rozkopana przez dziki. Kto nie znalazł młotka, odpadał z gry.
Dorzucenie młotka pod telewizor zajęło najlepszym niecałe 20 minut. Od początku prowadził reprezentant Olsztyna. Zbliżył się do mety na wyciągnięcie ręki. Ostatni rzut i ... młotek odbił się od obudowy nie robiąc krzywdy telewizorowi.
Okazję wykorzystał za to stojący tuż za nim kolejny zawodnik z drużyny ze Skolit. Celnie przyłożył w kineskop i wygrał. Zawody zorganizowało warszawskie stowarzyszenie Praffdata. Uczestnictwo w tej niecodziennej imprezie ma wywołać w ludziach "refleksję na temat stosunku do samych siebie, jako do widzów świata. Można być biernym, a można być czynnym, a można wreszcie ten świat stłuc" - mówił jeden z uczestników.
les, pap
Co roku w lutym do oddalonej 30 km od Olsztyna wsi w gminie Jonkowo zjeżdża grupa ludzi z kilkunastu miast kraju. W sobotę, by rozbić telewizory przyjechało około 50 osób, głównie z Warszawy, Olsztyna, Krakowa. Byli też mieszkańcy pobliskich wsi.
Na położonej pod lasem polanie ustawiono pal, na którym stał cel młotków - telewizor. Pierwszą konkurencją był "pal secam". Z odległości 15 metrów zawodnicy mieli rozbić kineskop.
W pierwszej serii rzutów telewizor pozostał nietknięty. Podobnie było za drugim razem. Dopiero za trzecim kineskop rozprysł się, a młotek utkwił w obudowie. Zwycięzcą został zawodnik z pobliskiej wsi Skolity. W nagrodę otrzymał wodę "Brutal".
Na pal wzniesiono drugi telewizor, a zawodnicy powędrowali do oddalonego o ponad kilometr lasu, skąd rozpoczął się "cross". Każdy po kolei rzucał i uciekał na bok, by nie zostać trafionym przez następnego w kolejce. W całej historii imprezy nikt nie został ranny.
Na trasie "crossu" czekało wiele przeszkód - drzewka, wysoka trawa i ziemia rozkopana przez dziki. Kto nie znalazł młotka, odpadał z gry.
Dorzucenie młotka pod telewizor zajęło najlepszym niecałe 20 minut. Od początku prowadził reprezentant Olsztyna. Zbliżył się do mety na wyciągnięcie ręki. Ostatni rzut i ... młotek odbił się od obudowy nie robiąc krzywdy telewizorowi.
Okazję wykorzystał za to stojący tuż za nim kolejny zawodnik z drużyny ze Skolit. Celnie przyłożył w kineskop i wygrał. Zawody zorganizowało warszawskie stowarzyszenie Praffdata. Uczestnictwo w tej niecodziennej imprezie ma wywołać w ludziach "refleksję na temat stosunku do samych siebie, jako do widzów świata. Można być biernym, a można być czynnym, a można wreszcie ten świat stłuc" - mówił jeden z uczestników.
les, pap