Dewizowi myśliwi jadą na wschód

Dewizowi myśliwi jadą na wschód

Dodano:   /  Zmieniono: 
W tym sezonie zmalała liczba zagranicznych myśliwych, polujących w polskich lasach. Wolą oni Ukrainę i Białoruś, gdzie jest i taniej, i nie krępuje ich prawo łowieckie.
W polowaniach na jelenie byki w obwodach łowieckich byłego województwa przemyskiego w tym sezonie bierze udział mniej zagranicznych myśliwych niż w latach ubiegłych.
"Kompletna mizeria - twierdzi m.in. wieloletni myśliwy Stanisław Okrojek z Lubaczowa, prowadzący biuro polowań dewizowych. - Np. w  narolskich lasach gościliśmy ostatnio tylko dwóch Niemców, a okres polowań na jelenie byki powoli się kończy".
Za pośrednictwem biura Dyrekcji Regionalnej Lasów Państwowych w Krośnie, na "rykowisku" w  tym nadleśnictwie polowało kilku Niemców, Austriaków i Belgów, a  spodziewany jest przyjazd jeszcze kilkunastu "dewizowych" myśliwych. Dużo mniej obcokrajowców polowało do tej pory także w  Nadleśnictwie Krasiczyn, jak również w kołach łowieckich w  powiecie przemyskim, mówi zastępca nadleśniczego Nadleśnictwa Bircza Stanisław Rębisz.
W opinii organizatorów dewizowych polowań, zagraniczni myśliwi coraz częściej omijają Podkarpacie, udając się na Ukrainę i  Białoruś. Tam polowania są znacznie tańsze, a ponadto można praktycznie strzelać do każdej zwierzyny, z pominięciem prawa łowieckiego.
"Rykowisko", czyli gody jelenia karpackiego, trwa od połowy września do trzeciej dekady października. Pobyt "dewizowców" to  okazja do finansowego podreperowania kół łowieckich, które przeznaczają zdobyte w ten sposób pieniądze na gospodarkę łowiecką, dokarmianie zwierzyny i odszkodowania dla rolników.
Odstrzał byków jest selektywny. Zagraniczni myśliwi zabierają do  swego kraju jedynie trofea, czyli poroża. Za ważące w granicach 5  kg płacą ok. 1 tys. euro, za 9-kilogramowe - ok. 4 tys. euro.
em, pap