Dlaczego detektyw Rutkowski musiał wyręczyć policję?

Dlaczego detektyw Rutkowski musiał wyręczyć policję?

Dodano:   /  Zmieniono: 9
Matka rzekomo porwanej półrocznej Madzi z Sosnowca przyznała się do nieumyślnego spowodowania śmierci dziecka, ukrycia zwłok nad rzeką i sfingowania porwania. Jednak informacje te wydobyły od niej nie finansowane z naszych podatków służby, które powołały dodatkowo specjalną grupę śledczą - lecz detektyw Krzysztof Rutkowski.
Zeznania, które mogą zakończyć sprawę Madzi z Sosnowca, zostały przez matkę dziecka złożone podczas przesłuchania prowadzonego przez detektywa Krzysztofa Rutkowskiego. - To nie wymagało wielkiej sztuki operacyjnej - przyznaje sam Rutkowski, który zauważa jednocześnie z przekąsem, że "katowicka policja, która otrzymała od niego informację, że matka dziecka podejrzanie się zachowuje, nie zrobiła nic w tej sprawie".

Wcześniej detektyw Rutkowski (znowu - nie policja) podważył dzięki badaniom DNA teorię mówiącą, że mąż Katarzyny W. nie jest ojcem biologicznym Madzi, a dziecko porwał jej prawdziwy ojciec. Rutkowski poddał też ojca badaniu wariografem i w ten sposób wykluczył możliwość udziału ojca w rzekomym porwaniu. Sama Katarzyna W. w ostatniej chwili odmówiła poddania się badaniu wariografem, tłumacząc się swoim stanem psychicznym. Zespół Krzysztofa Rutkowskiego, śledząc adres IP komputera matki Madzi, odkrył jednak, że sprawdzała ona w internecie jak wariograf oszukać.

Jak to możliwe, że - jak mówi Rutkowski - Katarzynie W. udało się wodzić przez tydzień za nos doświadczonych prokuratorów i policjantów? O poszukiwaniach półrocznej Madzi słyszano nawet w Grecji, do sprawy powołano specjalną grupę śledczą, a tymczasem młoda kobieta, znajdująca się w ciężkim szoku po nieumyślnym spowodowaniu śmierci swojego małego dziecka, była w stanie oszukać służby, które nie potrafiły nawet jej prawidłowo przesłuchać. Badania DNA? Testy wariografem? Śledzenie IP komputera matki? Wszystko to dzieło prywatnego detektywa, którego nie utrzymujemy ze swoich podatków.

Dlaczego Krzysztof Rutkowski musiał wyręczyć odpowiednie służby w sprawie Madzi z Sosnowca? Policja przyznaje, że podejrzewała matkę. Oczywiście, że podejrzewała. Zadaniem policji jest podejrzewać wszystkich - nawet policję - o udział w jakimkolwiek przestępstwie. Dlaczego jednak służby nie podchwyciły tropu, który podpowiedział im Rutkowski, jeszcze przed przyznaniem się matki do winy? Ano dlatego, że policja pracuje "tylko w oparciu o fakty" - jak tłumaczył jeden z przedstawicieli katowickiej policji. A podejrzenia to nie są fakty moi drodzy. Poszlaki? Gry operacyjne? A gdzie tam. Liczą się tylko fakty, drodzy obywatele! Jak, odrzucając wszystko co twardym faktem nie jest, policji udaje się zakończyć pomyślnie jakiekolwiek śledztwo? Szczerze mówiąc - nie wiem.

Nie wiem również jak zakończyłaby się sprawa Madzi bez pomocy biura detektywa Rutkowskiego. Martwi mnie tylko to, że Krzysztof Rutkowski jest jeden, a śledztw, w które nie są i nie były zaangażowane "specjalne grupy śledcze" policji i prokuratury - wiele. Pozostaje więc mieć nadzieję, że przestępcy będą na tyle uprzejmi, by ujawniać fakty dotyczące swojej przestępczej działalności. Przestępcy, pomożecie?