Wywrócił busa wiozącego młodych piłkarzy. Może trafić za kratki na 10 lat

Wywrócił busa wiozącego młodych piłkarzy. Może trafić za kratki na 10 lat

Dodano:   /  Zmieniono: 
Przed sądem w Zduńskiej Woli stanie 33-letni kierowca busa oskarżony o spowodowanie katastrofy drogowej, w której poszkodowanych zostało 19 osób, w tym młodzi zawodnicy Warty Sieradz, którzy jechali na mecz. Kierowcy grozi kara do 10 lat więzienia.

Akt oskarżenia w tej sprawie trafił już do Sądu Rejonowego w Zduńskiej Woli - poinformował rzecznik sieradzkiej prokuratury okręgowej Józef Mizerski. Do wypadku doszło w połowie marca w miejscowości Kromolin Stary w woj. łódzkim. Kierujący busem 33-latek na oznakowanym skrzyżowaniu drogi powiatowej i gminnej chciał wyprzedzić toyotę yaris. Manewru dokonał w chwili, kiedy kobieta kierująca autem osobowym skręcała w lewo; bus otarł się o toyotę, zjechał na pobocze i przewrócił się.

"Działał umyślnie"

W wyniku wypadku obrażenia odniosło w sumie 19 osób, w tym kilkunastu zawodników Warty Sieradz w wieku 17-20 lat, którzy jechali na mecz oraz kierowcy busa i toyoty. Ranni trafili do szpitali w Zduńskiej Woli, Sieradzu i Łodzi. Kierujący byli trzeźwi. Prokuratura oskarżyła kierowcę busa Jakuba T. o spowodowanie katastrofy w ruchu lądowym, która zagrażała życiu i zdrowiu wielu osób.

Według śledczych kierowca umyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu drogowym przekraczając o 28 km/h dozwoloną w tym miejscu prędkość (60 km/h) i na oznaczonym skrzyżowaniu wyprzedzając toyotę, która sygnalizowała zamiar skrętu w lewo. Doprowadził tym samym do zderzenia obu pojazdów. Następnie zjechał na lewe pobocze, po czym zbyt gwałtownie i sprzecznie z techniką jazdy - zdaniem prokuratury - odbił kierownicą w prawo; doszło do wywrócenia busa.

"Zlekceważył zasady"

W śledztwie ustalono, że warunki atmosferyczne w chwili wypadku były korzystne, a jezdnia i skrzyżowanie były prawidłowo oznakowane. Kierowca toyoty - zdaniem prokuratury - sygnalizował kierunkowskazem zamiar skrętu w lewo, na co wskazywać mają badania zabezpieczonych żarówek.

Śledztwo - według prok. Mizerskiego - jednoznacznie wykazało, że przyczyną wypadku było "zlekceważenie przez oskarżonego podstawowych zasad bezpieczeństwa oraz przekroczenia prędkości, a także błędy w technice jazdy". Jakubowi T. grozi kara od roku do 10 lat pozbawienia wolności.

ja, PAP