Świadek morderstwa w Łodzi: jeździłem na karetkach. To przerażające

Świadek morderstwa w Łodzi: jeździłem na karetkach. To przerażające

Dodano:   /  Zmieniono: 
20-latkowi zadano mu 9 ciosów nożem (fot. sxc.hu)Źródło:FreeImages.com
Jeden z łódzkich taksówkarzy, który był świadkiem morderstwa 20-legniego chłopaka w nocy z 15 na 16 lutego w rozmowie z RMF FM relacjonował te wydarzenia. - Widziałem, jak biegł do tej bramy. To były trzy, cztery sekundy. Został wypchnięty przez jednego z tych sprawców. W tym momencie zauważyłem takie ruchy uderzające. Myślałem, że biją się - mówił.
Taksówkarz stwierdził, że w nocy z 15 na 16 lutego był o godzinie 2:41 byłem na Piotrkowskiej 96, przy ul. 6 Sierpnia. - Czekaliśmy na zlecenie. W pewnym momencie do kolegi przybiegł pan z taką młodą dziewczyną i powiedział, że potrzebuje, żeby zadzwonić na policję, że ta panienka została pobita - mówił.

Jak relacjonuje taksówkarz 20-latek zauważył sprawców i pobiegł w ich stronę. - Ruszył biegiem, kazał tej dziewczynce, tej panience zostać. Widziałem, jak biegł do tej bramy. To były trzy, cztery sekundy. Został wypchnięty przez jednego z tych sprawców - jak się okazało potem - i w tym momencie zauważyłem takie ruchy uderzające. Myślałem, że biją się. Po prostu zaczęła się szarpanina. A to były już ciosy zadawane nożem - opowiadał taksówkarz.

- Gdzieś tak na wysokości szóstego, siódmego ciosu zaczął się odwracać w moim kierunku. Z drugiej strony stała właśnie ta panienka, która też widziała to wszystko. Ona ruszyła biegiem w jego kierunku, a ci sprawcy - widząc, że ja też biegnę - zaczęli się lekko wycofywać, nie udzielając żadnej pomocy - podkreślił mężczyzna.

Jak opowiadał zarówno on jak i towarzyszka 20-latka próbowali udzielić mu pierwszej pomocy. - Czułem puls, bo on oddychał normalnie. Zaczęła go reanimować, ja z boku też starałem się do ręki dotknąć i sprawdzić. Ten obraz, który mi zostaje w tej chwili - przecięta twarz i wielokrotne ukłucia nożem - to jest przerażające dla zwykłego człowieka... - mówił.

- Chociaż ja tyle lat pracowałem na "erce" dla mnie to też jest przerażające... Coś takiego nie powinno w ogóle zaistnieć - zaznaczył. - Mam 59 lat, różne rzeczy widziałem, jeździłem na karetkach i wypadki były różnego rodzaju, ale coś takiego... W tej chwili jestem na lekach i muszę w najbliższym czasie udać się do psychologa, jestem umówiony, bo muszę to z siebie zrzucić - dodał.

ja, RMF FM