Sportowy samochód wypadł z trasy i wpadł w tłum. Rannych zostało przynajmniej 19 osób, a cała impreza została przerwana.
- Kierowca od momentu startu 200 metrów nie kontrolował pojazdu zupełnie, to były ruchy, które były ruchami ratunkowymi – ocenił Dziewulski.
- Siedziałem w samochodzie i krzyczałem, bo zdawałem sobie sprawę z tego, że ten samochód za chwilę wyrżnie albo w nas, albo w ludzi którzy tam stali. Zaczepił prawymi kołami o krawężnik i później to już się działo bez jego kontroli. Pojazd środkiem maski uderzył w barierę i następnie odrzucił te bariery i ludzie fruwali. Karetki pojawiły się błyskawicznie, ludzie byli reanimowani - powiedział Dziewulski.
Były antyterrorysta zapewniał, że sama impreza „była zorganizowana bardzo bezpiecznie”.
- Ludzie stali w odpowiednich miejscach, byli w odpowiedni sposób zabezpieczeni, dość daleko od krawężników. Ochroniarze bardzo dobrze pilnowali, policjanci także. To był prosty jak stół odcinek drogi, bez deszczu, przy niewielkim słońcu - powiedział Dziewulski
- Kierowca miał przed sobą mniej więcej 800 metrów prostej drogi, potem łuk i znowu prosta droga. On przejechał mniej więcej 400 metrów. On był mocno "najarany" na prędkość. To było czuć i w momencie gdy dodał gazu na starcie samochód był poza kontrolą - zaznaczył
TVN24pl, ml
- Siedziałem w samochodzie i krzyczałem, bo zdawałem sobie sprawę z tego, że ten samochód za chwilę wyrżnie albo w nas, albo w ludzi którzy tam stali. Zaczepił prawymi kołami o krawężnik i później to już się działo bez jego kontroli. Pojazd środkiem maski uderzył w barierę i następnie odrzucił te bariery i ludzie fruwali. Karetki pojawiły się błyskawicznie, ludzie byli reanimowani - powiedział Dziewulski.
Były antyterrorysta zapewniał, że sama impreza „była zorganizowana bardzo bezpiecznie”.
- Ludzie stali w odpowiednich miejscach, byli w odpowiedni sposób zabezpieczeni, dość daleko od krawężników. Ochroniarze bardzo dobrze pilnowali, policjanci także. To był prosty jak stół odcinek drogi, bez deszczu, przy niewielkim słońcu - powiedział Dziewulski
- Kierowca miał przed sobą mniej więcej 800 metrów prostej drogi, potem łuk i znowu prosta droga. On przejechał mniej więcej 400 metrów. On był mocno "najarany" na prędkość. To było czuć i w momencie gdy dodał gazu na starcie samochód był poza kontrolą - zaznaczył
TVN24pl, ml